sobota, 16 lutego 2013

Rozdział IX "Jeśli na boisku czujesz się jak ptak, to poczuj, jak wspaniale jest latać, i fruń jak najwyżej po marzenia."-A.Gołaś

    Obudziła mnie mama odsłaniając zasłonę w przy oknie. Sonii to nie przeszkadzało, ale mi tak, więc wstałam. Mama powiedziała, że zaraz będzie gotowe moje śniadanie, więc ja w tym czasie poszłam się umyć i przebrać. Gdy schodziłam po schodach do kuchni już z daleka pachniało moim ulubionym deserem, czyli babeczkami nadziewanymi na słodko.
•Hm.. jak pachnie. Przypomniało mi się jak babcia zawsze ze mną robiła babeczki. Z jakiej to okazji?•podeszłam do stołu na, którym stały wypieki.
•Kochanie no jak to? Co ty o swoich 18 urodzinach zapomniałaś?•patrzyła zdziwiona mama.
•To dzisiaj? 5 lipca dzisiaj? Zapomniałam o swoich urodzinach..o boże! Chyba to wszystko ostatnio mnie przerasta, ale jedyny prezent jakiego oczekuję od samej siebie to może nie wygrana, ale żebym dała z siebie jak najwięcej.
•Na szczęście masz kochającą mamę, która nigdy nie zapomni o tobie.•mama podeszłą i wręczyła mi małą torebkę (typowo na urodziny).
•Co to?•uśmiechnęłam się.
•To jest..może ci się nie podobać, ale..zamknij oczy kochanie.
    Po kilku sekundach mama zawiesiła mi naszyjnik na szyi, ale go nie widziałam, bo miałam zamknięte oczy.
•Możesz otworzyć. I jak?•mama mówiła nadal uśmiechnięta.
•Wow..jest..
    Gdy zobaczyłam co wisi na mojej szyi, aż oniemiałam. Był to naszyjnik prawdopodobnie jeden z najdroższych..Cały połyskiwał srebrem i był z małych brylancików. Gdybym miała porównywać go do nowoczesnych to mniej więcej wyglądał tak....
•Mamo skąd ty go masz?•patrzyłam na swoje odbicie w lustrze i nie dowierzałam.
•Jest on po babci. Ona dała go mi na moje 18 urodziny, a teraz ja daję tobie.
•Ty powiedziałaś, że może mi się nie podobać, a on jest..•łzy mi napłynęły mi do oczu ze szczęścia i popłynęły po policzku.•Jest piękny! Nawet o takim nie marzyłam! Mamo kocham cię!
•Ciesze się, że ci się podoba.•mama podeszłą i mnie mocno do siebie przytuliła, a później pocałowała w czoło.
    Tak na prawdę to nigdy nie wybiegałam w przyszłość, a nawet gdy się dowiedziałam o meczu to nie żyłam tą "sensacją" całe tygodnie. Wolałam cieszyć się tym co jest teraz, bo życie czasami zaskakuje i to nie tylko pozytywnie. Tak też było z osobami, które bardzo dużo dla mnie znaczyły czyli moja babcia, która dowiedziała się, że ma raka i lekarze dawali jej góra 2 miesiące życia. Nie mogłam się z tym pogodzić, bo to ona nam pokazała, że warto kochać siatkówkę. Następnymi osobami ważnymi dla mnie są siatkarze.. Gdy dowiedziałam się, że wspaniały siatkarz miał wypadek i nie żyje nie wiedziałam co ze sobą zrobić..W mediach ciągle mówili jedno zdanie "Wspaniały sportowiec Arkadiusz Gołaś nie żyje!". Pamiętam wtedy próbowałam usnąć na zawsze i odejść tam gdzie moja babcia i on. Po prostu próbowałam się zabić. Na szczęście uratowała mnie Pola i teraz wiem, że nie warto się poddawać i mimo tego, że odszedł to i tak zawsze będzie w sercach wielu ludzi. Takiego człowieka jak był on oraz Agata Mróz nigdy nie zapomnę i będą w moich sercach.
•Kochanie wszystko w porządku?•pytała niepewnie mama.
•Tak przepraszam zamyśliłam się.•uśmiechnęłam się ciepło.
    Wtedy zadzwonił mi telefon. Był to Bartek i pytał czy mogłabym się z nim spotkać za pół godziny. Oczywiście się zgodziłam, więc zjadłam szybko śniadanie i tak jak mnie poprosił poszłam do hotelu gdzie się zatrzymali. Na początku miałam problemy z wejściem, bo mieli ochronę, ale zadzwoniłam po Bartka i wyszedł po mnie. Poszliśmy do jego i Piotrka pokoju.
•Cześć Pit.•weszłam uśmiechnięta.
•O cześć to ja idę do chłopaków na siłownie. Nie będę wam przeszkadzał narka.
    Ja położyłam się na łóżku Bartka i zaczęłam oglądać zdjęcia, które widniały na ekranie laptopa. Było tam dużo zdjęć Bartka z bratem. Nagle przełączyłam i na ekranie pojawiło się..moje zdjęcie! Nie wiedziałam skąd on ma je, bo przecież nie robił mi zdjęć ani ja jemu.
•Bartek skąd masz moje zdjęcie?•zdziwiłam się.
•Aaa..No wiesz..
•No nie wiem! Przecież nie robiłeś mi zdjęć jeszcze ani nic...Skąd je masz?!
•Ma się te znajomości..No, bo wiesz ja znałem cie już dużo wcześniej niż przyjechaliśmy do Krakowa.
•Kochanie dobrze się czujesz?
•Pamiętasz mecz Polska-Brazylia? Wtedy byłaś na meczu z jakimś chłopakiem i Pauliną. Dobra chodzi o to, że przed meczem jak wchodziłaś na halę to ja wychodziłem i..
•Tak wpadłeś na mnie i prawie mnie zgniotłeś, bo polecieliśmy na ścianę. Zachowałeś się jak jakiś dupek..
•Tak, ale ja chciałem przeprosić niestety ten koleś chyba to zauważył i gdy ja na ciebie patrzyłam chcąc przeprosić on zaczynał cie całować...Mniej więcej przez to przegraliśmy pierwszego seta. Nie mogłem się skupić, bo zależało mi na tym, żeby nie wyjść na jakiegoś gwiazdora, który ma w dupie cały świat.
•Kochanie to tak. "Ten koleś" to był mój brat i on mnie nie całował, a pewnie udawał, bo był na ciebie wkurzony. Dziwisz się? Jak by na Kubę jakiś wielkolud haha.. bez urazy wpadł to co byś zrobił?
•Dzięki..no to dobra, ale właśnie dlatego szukałem cię w necie i znalazłem. Właśnie stąd zdjęcia.
•Oj Bartuś..•pocałowałam go gdy kucał przy łóżku obok mnie.•Chodźmy na spacer. Proszę!
•Jak sobie życzysz. Gdzie chcesz iść? Może tutaj do parku obok hotelu?
    Pomysł Bartka mi się spodobał, więc tam poszliśmy. Było tam pięknie. Dzieci bawiły się na placu zabaw i biegały po całym parku. Nagle jedno z nas wpadło centralnie w moje nogi. Jego mama wstała i podeszła do nas uśmiechnięta. Byłą młoda..może 23 lata nie więcej.
•Miki chodź kochanie. Przepraszam was za synka.•uśmiechała się.
•Nic się nie stało..Mikołaj masz na imię?•kucnęłam przed chłopcem i się uśmiechnęłam.
•Mamusiu to pan z boiska.
    Po tych słowach wszyscy zaczęliśmy się śmiać, ale nie długo. Jak Mikołaj krzyknął podekscytowany do Bartka, że jest siatkarzem znaczy "panem z boiska" zleciały się tłumy nastolatek, które piszczały i torpedowały wszystko co stało im na drodze czyli mnie i Mikołaja..Miki się prawie wywalił,ale złapałam go w ostatniej chwili, a ja zostałam uratowana przez swojego chłopaka, bo bym nieźle rąbnęła. Bartek gdy na mnie patrzył miał minę "błagam zabierz mnie stąd!", ale co ja mogłam? Odeszłam z Mikołajem i jego mamą obok na ławkę.
•Skoro mały już poznał Bartka to ja się przedstawię..Kamila jestem.•uśmiechnęłam się.
•Iza. Miło mi.•odwzajemniła uśmiechem.•Bez urazy, ale te fanki to z biegiem czasu to coraz gorsze.
•No teraz to przesadzają te całe "fanki". Sadziłam, że fan to osoba, która szanuje swojego idola i wzoruje się na nim, a nie torpeduje wszystkich, żeby tylko być jak najbliżej niego piszcząc i rzucając się na swojego "ulubieńca".. •mówiłam za żenowana widokiem.
•Wy jesteście parą?
•Tak..
•No to będziesz miała ciężko..byłam dziewczyną siatkarza tak jak ty i było super jak nigdy, ale niestety media wymyślały jakieś głupoty na przeważnie mój temat i Michał pewnego dnia uwierzył tym głupotom.
•Michał? Przepraszam, że się dopytuje, ale czy chodzi o Kubiaka?•pytałam zdziwiona, bo gadałam z Kubiakiem o jego byłej i on zawsze chciał do niej wrócić..
•Tak skąd wiesz? A no tak chłopak..
•Nie Bartek przecież cie nie poznał, chyba..A w ogóle znaliście się z Bartkiem?
•Na treningach czasami gadaliśmy i nie chce nic mówić, ale..inaczej zapytam..od kiedy jesteście para? Bo on cię poszukiwał, ale nigdy mu się to nie udało, a teraz widocznie szczęście dopisało.
•Oj mój Bartuś.. ha ha..Czy Mikołaj..
•Co Mikołaj? Pytaj śmiało w końcu miałam podobnie jak ty.•uśmiechała się Iza.
•Czy on jest dzieckiem Michała?
 •Tak.. ale Misiek w to nie wierzy i właśnie przez to odszedł, bo paparazzi widziało mnie z "jakimś mężczyzną", z którym się przytulałam..Ten mężczyzna to mój brat, ale Michał wiadomo jaki jest czyli udany i zdania nie zmienił gdy zaszłam w ciąże, bo sądził, że to nie jego dziecko. Mały codziennie pyta o tatę, a ja codziennie muszę wymyślać nową historie.
•Mam pomysł! Poczekaj chwilę..
    Podbiegłam do mojego chłopaka oczywiście nie mogąc się dostać, ale zauważył i sam podszedł. Wyjaśniłam mu kim jest ta dziewczyna i całą jej historie. Opowiedziałam o moim pomyśle i się zgodził..Zaprosiłam Izę i Mikołaja na mecz i ruszyliśmy na halę. Przy okazji zadzwoniłam po Paulinę, żeby przyszłą na halę. Gdy Paulina przyszła zapoznała się z Izą i Mikołajem i zaczęłyśmy we 3 rozmawiać, a Bartek odbijał sobie z Mikim.
•Iza kiedy ostatnio widziałaś się z Michałem?•zapytałam uśmiechając się lekko pod nosem.•Bo wiesz co, ja sądzę, że on nie chciał odejść, ale speszył.
•Iza zostaniesz na mecz tak?•zapytała Pola.
•Jasne, bo Mikołaj to chyba już Bartka nie odstąpi.•zaczęłyśmy się śmiać gdy zobaczyłyśmy jak Bartek bawi się z młodym.
 .....................
   Było przed 15.00. Ja jeszcze jakimś cudem załatwiłam miejscówkę na widowni obok siatkarzy Izie i Mikołajowi. Powoli wszyscy się schodzili, a u nas był już cały zespół. Jeszcze nie byłyśmy w strojach, ale zrobiłyśmy sobie trening polegający na rozciąganiu mięśni. Stres już nas dopadł, ale miałyśmy ogromne wsparcie w naszych rodzina. Ja byłam ciekawa czy tata dotrzyma obietnicy i przyjdzie. Czas bardzo szybko leciał. Dziewczyny z przeciwnej dziewczyny podobno nie były szkolone przez siatkarzy (nawet jeśli by chciały to by nie mogły, bo u nas byli), bo uważały się za Mistrza Polski. No to prawda..Miały taki tytuł, ale my miałyśmy zamiar go wywalczyć w tym własnie meczu. Trener przyszedł i zaczęło się wsparcie na duchu. Był jeden problem..Chłopaki nie mogli nam podpowiadać ani nie mogli ogólnie się z nami kontaktować w czasie przerw i przed meczem. Zaczęła się rozgrzewka, a sadzę, że np. Bartek już rozczytał ich możliwości mniej więcej, więc..ja wyszłam niby do łazienki i dałam znak Bartkowi, żeby poszedł za mną.
•No jak się czujesz przed twoim wielkim meczem?•podszedł Bartek do mnie i mnie przytulił.
•Kochanie? Bo wiesz co..? Zrobiłbyś coś dla mnie?•zrobiłam sodką minę i lekko się uśmiechnęłam.
•Jasne! Dla ciebie wszystko.•jak zwykle się uśmiechnął i mnie pocałował.
•No bo ty zapewne razem z chłopakami odczytaliście ich taktykę i możliwości..prawda?
•Powiedzmy..Kochanie wiesz, że nie mogę ci pomagać..No, ale obiecałem, że dla ciebie zrobię wszystko, więc oczywiście..
    Bartek wyjaśnił mi wszystko, a później oczywiście oczekiwał, że się odwdzięczę, ale musiałam iść na halę.
Wyszłam pierwsza z wymówką, że byłam w toalecie, a Bartek poczekał chwilę po mnie i wyszedł za mną. Gdy weszłam zauważyłam tatę na trybunach i bardzo mnie to podniosło na duchu.
...................
    Mecz się zaczął...
Pierwszy set szedł nam dość dobrze. Prowadziłyśmy 5 punktami prawie pod koniec meczu..20:15.
    Zagrywka była po naszej stronie i Paulina miała ją wykonać. Widziałam strach w jej oczach, ale skupienie na twarzy. Podrzuciła...Udało się! Walnęła asa serwisowego! Te 5 punktów, które dzieliło nas od wygranej w pierwszym secie nadrobiłyśmy i wygrałyśmy!
    Drugi set był trudniejszy, bo dziewczyny z przeciwnej drużyny były bardziej skupione i lepiej wykonywały ataki, zagrywki itp. Była końcówka seta..23:24 (nasza drużyna : przeciwnik). Zagrywka była po stronie przeciwnej. Spodziewałam się bardzo mocnej zagrywki..i taka była. Odebrałam i upadłam...Niestety nie mogłam się podnieść, bo mi się coś w kostkę stało. Wstałam, ale nie mogłam ustać na tej nodze. Akcja trwała nadal..Piłka była po naszej stronie siatki ja jakimś cudem wystawiłam do Pauliny i  ona zaatakowała..Udało się! Remiz! Ja miałam iść na zagrywkę niestety nie dałam rady i upadłam..Bartek szybko podbiegł i mnie zaniósł na ławkę. Za mnie na zagrywkę weszła rezerwowa. Wygraliśmy! Drugi set wygrany!
    Trzeci set się zaczął, ale mnie oczywiście nie chcieli wpuścić! Lekarze stwierdzili, że po prostu jest skręcona kostka, więc chciałam wrócić na boisko, bo to nic takiego.
•Nie pozwolę ci rozumiesz?! Nie możesz! Będzie jeszcze gorzej z twoją nogą.•darł się Bartosz.
•Po pierwsze nie wydzieraj się na mnie, a po drugie muszę wejść, bo to moja szansa życiowa. Bartek kto jak kto, ale ty powinieneś wiedzieć coś o tym.
•Przepraszam, ale kochanie boje się o ciebie, przecież wiesz, ze jak nadwyrężysz jeszcze bardziej to będzie masakra..
•Nie będzie, nie bój się.•pocałowałam go w policzek.
    Bartek od momentu mojego zejścia z boiska cały czas siedział przy mnie mimo, że nie powinien. Strasznie się bałam, ale wierzyłam, że wygramy.
•Michał!•zawołałam trenera.•proszę pozwól mi wejść.
•Ma racje..Wpuść ją. Poradzi sobie.•dodał Bartek.
    Za zasługa Bartka weszłam na boisko. Niestety dopiero w połowie meczu, ale lepsze to niż w ogóle nie wchodzić. Dziewczyny się tylko uśmiechnęły, a gra ciągnęła się dalej.
......Gra prawie dobiegała do końca (ale w siatkówce nic nigdy nie wiadomo), a ja tym razem poszłam na zagrywkę. Było 23:23. Dwie piłki dzieliły nas od zwycięstwa..Strasznie się bałam, bo to ode mnie mogło zależeć czy zdobędziemy punkt..jeśli bym dobrze zaserwowała. Stałam z piłką w ręku i nie wiedziałam zbytnio co robić. Kibice drużyny przeciwnej zaczęli wygwizdywać i drzeć się "Sito!". Podszedł do mnie Winiarski.
•Młoda nie denerwuj się. Wycisz słuch i skup się na odbiciu.
•Łatwo ci mówić, bo nie ty tu stoisz i nie od ciebie zależy czy zdobędziemy punkt.
•Dobra inaczej. Zamknij oczy.
•Co?!
•No zamknij. Wyobraź sobie teraz, że jesteś sama na hali...tylko ty, piłka, siatka i boisko. Wyobraź sobie te dni jak cie uczyła babcia gry..
•Skąd..?!
•Ci..wyobraź sobie i uwierz w siebie, bo my wierzymy bardzo mocno. Powodzenia!
    Odszedł na ławkę, a ja go posłuchałam i zamknęłam oczy. Wyobraziłam sobie babcie, która odbijała ze mną piłkę. Pocałowałam piłkę..Podrzuciłam...Jest udało się! Nie odebrały! Następna szansa. Zrobiłam krok po kroku tak jak poprzednio...As!! As serwisowy! Wygrałyśmy! Udało się!! Chłopaki zlecieli się na boisko i zaczęli podnosić nas na ręce. Ja wskoczyłam na ręce do Winiarskiego i go mocno przytuliłam. Podziękowałam za radę, ale oczywiście Bartek od razu robił głupie miny patrząc na nas, więc podeszłam do niego.
•Co ci? Ja mu tylko podziękowałam za to, że mi doradził co mam zrobić..
•Jak ja ci podpowiedziałem to od razu uciekłaś na boisko.
•Bo zaczynał się mecz! Bartek przestań! O co ci chodzi?
    Rozmowę, a raczej sprzeczkę przerwała przemowa przez mikrofon. Mówił trener kierując słowa do nas..Zebrałyśmy się z dziewczynami na środku sali przytulone do siebie i patrzyłyśmy na niego.
•Dziewczyny chciałem wam podziękować za tyle lat pracy z wami...Niczego nie żałuje nawet jeśli trafiały się gorsze mecze, a nawet przegrane. Zawsze po takich meczach siedzieliśmy na hali i pocieszaliśmy się nawzajem. 5 lat z wami to są najlepsze lata mojego życia. Stworzyliśmy jedną wielką prawdziwą rodzinę i dziękuje wam za to. Nie powinienem tego mówić, ale taka jest prawda..Jesteście najlepsze!
    Gdy Michał przemawiał i dziękowała stałyśmy i patrzyłyśmy na niego zapłakane. Łzy nam spływały po policzkach, a na koniec wręczał nam puchar, który dostał jako trener drużyny. Zrobiło się zamieszanie i dziewczyny powiedziały, żeby któraś z nas poszła podziękować za wszystko. Ja się bałam, a wiedziałam, że Paulina ma wygadane i poprosiłam ją oto. Oczywiście się bała, ale zgodziła się...
•Dzień dobry. Chciałam podziękować w imieniu drużyny.. za dzisiejszy mecz i doping, bo bez niego byśmy nie dały rady, ale przede wszystkim chciałyśmy podziękować jednej osobie, która wierzyła w nas i dzięki tej osobie wspięłyśmy się tak daleko. Michał to ty szukałeś różnych metod, żebyśmy były coraz lepsze. Nie wiem jak co się to udało, ale nawet siatkarze przyjechali nas trenować. Ten puchar i wiele naszych innych należy się tobie. To ty jesteś najlepszy i tą rodziną nadal będziemy. Postanowiłyśmy zostać w drużynie i dalej brać udział w turniejach mimo, że będziemy uczęszczać do szkoły sportowej..Dziękuje.
    Potem zaczęliśmy się przytulać. Po jakiejś godzinie zrobiło się pusto na sali. Byłam tylko ja, Pola no i oczywiście Iza z małym. Chłopaki gdzieś się ulotnili. Siedziałyśmy tak chwilę i gadaliśmy, a później wróciliśmy do siebie, a Iza z małym obiecała, że zadzwoni i podała także swój numer. Weszłam do salonu, a na stole obok mamy zauważyłam..