poniedziałek, 11 lutego 2013

Rozdział VIII "Staram się żyć każdym dniem, cieszyć się tym, co przynosi. Myśleć o tym, co dobre, a nie złe..."-A.Mróz-Olszewska

Wtedy podszedł do nas Patryk ze swoimi kumplami. Przestraszyłam się, bo po nim wszystkiego można było się spodziewać. Usiadł obok jakby nigdy nic i się patrzył w moje oczy.
•Patryk..błagam cię przestań. Daj mi spokój.•mówiłam przestraszona i zmęczona jego zachowaniem.
    Spojrzałam na Bartka błagalnym wzrokiem, żeby przyszedł. On był zdziwiony, ale posłuchał i przyszedł. Ja szybko wstałam, ale niestety Patryk złapał mnie za nadgarstek. Poczułam się tak jak wtedy na dyskotece. Bartek patrzył na mnie zakłopotany, ale postawił się za mną.
•Co to ma być?! Puść ją!•zdenerwował się.
•Bo co pobijesz mnie?•śmiał się mój były ze swoimi kumplami.
    No i się stało..Uderzył go..
•Bartek nie! Coś ty zrobił?!•nie wiedziałam czy dobrze robię drąc się na niego, ale to z emocji.
    Bartek spojrzał mi prosto, odwrócił się i szedł przed siebie.
•Nienawidzę cie!! Nienawidzę!•krzyczałam na całe gardło, a po policzkach płynęły mi łzy.•Pola idź z Sonią do domu do nas proszę cie.
•Jasne, a ty leć za nim.
 Szukałam Bartka w okolicach gdzie razem byliśmy, ale nigdzie go nie było. Zrezygnowana szłam uliczką Krakowa..i na chodniki pod budynkiem zauważyłam siedzącego Bartka.

      
•Kochanie..•podbiegłam ze łzami w oczach.
    Bartek zachowywał się tak jakby mnie tam nie było. Niby dopiero co zostaliśmy parą, a on już zamiast mi zaufać to wolał zwiać.
•Bartek! Myśl sobie co chcesz, ale najpierw mnie wysłuchaj!•dłońmi objęłam jego podbródek i skierowałam  jego twarz na moją.
•Kto to był?•po kilku minutach milczenia zapytał drżącym głosem.•Mogłaś powiedzieć, że masz kogoś jak cię pocałowałem, a nie..
•Zamknij się na chwile!•kucnęłam przed nim i go pocałowałam.•Posłuchaj ten chłopak to..to mój były. Dzisiaj był u mnie jego kumpel, sam zresztą widziałeś. On nie chce dać mi spokoju, a ja nie mogę nic zrobić. Sądziłam, że jeśli Dominik zobaczy, że mam kogoś i przekaże to Patrykowi to ten da mi spokój. Niestety bardzo się pomyliłam. Ja się go brzydzę, ale on ciągle przychodzi do mnie. Wtedy przed kinem to też był on jak na ciebie wpadłam..•usiadłam zrezygnowana i nie mogłam powstrzymać łez.
•Chodź do mnie.•złapał mnie za rękę i usiadłam pomiędzy jego nogami, a on mnie przytulił.•Jednego nie rozumiem..skoro chciałaś, żeby przestał cię nachodzić to dlaczego tak zareagowałaś jak mu przywaliłem?
•Zobaczysz w ciągu paru dni..Będzie próbował zamienić nasze życie w piekło.
•Kochanie, a co on ci zrobił, że tak go nie nienawidzisz?
•Mogę kiedy indziej ci odpowiedzieć? Przepraszam, ale jestem zmęczona..Chodźmy to dziewczyn już..
    Bałam się, że Patryk planował zemstę, ale przy Bartku czułam się bezpieczna. Wróciliśmy w milczeniu. Bartek tylko cały czas mnie przytulał.Bartek mnie odprowadził i poszedł do hotelu. Dziewczyny chyba były zadowolone po tej akcji jak Bartek przywalił Patrykowi.
•Hej mamo. Już wróciłaś? A gdzie mały?•weszłam uśmiechnięta, a raczej udając taką.
•Kochanie musimy pogadać..Co do "małego".•mama się uśmiechała pod nosem.
•Ale chodzi ci o Maksa?•zdziwiłam się.
•Dziewczyny usiądźcie, bo musimy pogadać.
    Poszłyśmy do salonu i nie wiedziałam czego się spodziewać ze strony mamy. Mama patrzyła na nas próbując schować uśmiech z twarzy.
•Kochanie..ostatnio dzwoniła do mnie stara znajoma. Rozmawiałyśmy nie dawno i dzisiaj się z nią spotkałam. Pracuje ona w Domu Dziecka. Mówiła, że ostatnio dostali chłopca w wieku 4 lat i jest on wyjątkowo uzdolniony. W swoim domu z rodzicami biologicznymi miał tragedie..Wykorzystywali go do zarabiania pieniędzy, a jak nie robił tego co chcieli to go po prostu bili to nieprzytomności. Podobno muszą  znaleźć rodzinę dla niego, bo jest w totalnym szoku i dzięki nowej rodzinie może z tego wyjść. Pomyślałam, że my mamy całe piętro wolne, a my jesteśmy no powiedzmy, że jeszcze młodzi i..•mówiła mama uśmiechnięta ze łzami w oczach.
•Mamo na prawdę chciałabyś? Jesteś kochana! Kocham cie Pomóżmy maluchowi błagam!•piszczałam ze szczęścia i łzy mi spływały po policzku, ale tym razem ze szczęścia.
•My z tatą już ustaliliśmy spotkanie z nim i jeśli nas polubi to nie widzimy przeszkody. Teraz tylko jego zdanie się liczy..Widziałam tego malucha na zdjęciach to jest po prostu piękny.•mama ocierała łzy z policzków.
•Mamo, a kiedy to spotkanie? Bo mamy jutro mecz..a nie mogliby przyjechać z nim?
•Niestety kochanie, ale za wcześnie na takie spotkania. Powiedzieli nam, że w weekend będziemy mogli do niego jechać. To jeszcze 3 dni.
    Byłam bardzo szczęśliwa, bo zawsze marzyłam z Sonią, żeby mieć jeszcze braciszka lub siostrę. Wtedy zadzwonił do mnie telefon..
•Przyjdźcie na trening z łaski swojej! Jutro mecz!•krzyczał Michał(trener) przez telefon.
•Ok.•rozłączyłam się.
•No to ciociu my na trening lecimy, ale ostrzegam, że ja też maluchem będę się opiekowała.•śmiała się Pola.
•Jasne lećcie, a ty Sonia pomożesz wybrać meble dla małego, bo sądzę, że nam się uda załatwić te wszystkie sprawy.
    Poszłyśmy na trening i zostałyśmy na nim do wieczora. Musiałyśmy dawać z siebie najwięcej. Niby było luźno, ale my w głowach miałyśmy poukładane •"Skup się Jutro mecz! Daj z siebie najwięcej ile możesz!" i z takim postanowieniem minął cały trening. Do domu wróciłyśmy wykończone, ale oczywiście szczęśliwe. Pola musiała iść do siebie do domu. Ja jak wróciłam to jedyne na co miałam ochotę to kąpiel w ciepłej wodzie, ale niestety nie mogłam sobie jej sprawić.
•Kochanie po treningu przed meczem musisz posiedzieć w lodzie wiesz o tym?•mówiła mama patrząc na mnie lezącą na kanapie.
•Niestety jak zawsze masz racje. Wsypałabyś mi lody do wanny? Ja nie mam siły.•mamrotałam.
•Jasne tylko przebierz się w strój specjalny.
    Chodziło mamie o komplet sportowy, ale służący tylko do rozciągania i właśnie siedzenia w lodzie. Komplet składał się ze stanika sportowego oraz majtek. Mama miała doświadczenie, bo babcia była trenerka siatkarek. Siedzenie w lodzie i zimnej wodzie pomaga zapobieganiu zakwasów i skurczy.
•Kamila już łazienka już gotowa chodź.
    Wzięłam sobie moje głośniki nastawiłam na piosenki i niestety musiałam wejść do lodowatej wody i lodu. Do tego zaczął mi dzwonić telefon.
•Sonia chodź na chwilę! Błagam obierz mój telefon.
•Dobra..o to Bartek!
•Daj mi zaraz sobie z nim pogadasz.
•Dobra to mnie zawołaj jak coś.
    Sonia wyszła, a ja ledwo co mówiąc od zimna odebrałam telefon.
•Co chcesz o tej godzinie? Już się stęskniłeś?•mówiłam zadowolona do telefonu.
•Tak i to bardzo. Jak tam po treningu? Ja nie mogłem niestety przyjść, bo trener z Bełchatowa dzwonił i mam złą wiadomość..•mówił niepewnie.
•Nie Bartek proszę cię! Nie mów mi, że musisz..•przestraszyłam się.
•Tak kazał nam przyjechać na treningi, ale załatwiłem to i w weekend musimy wrócić do Bełchatowa w ostateczności.
•W weekend..? Fajnie..Dobra trudno kochanie, bo moja mama dość dużą niespodziankę nam zrobiła, I akurat..dobra nieważne.
•Co? Jaka niespodzianka? Skarbie czy ja o czymś nie wiem?
•Nie nic..nieważne. Jutro ci powiem. A Bartuś? Mam do ciebie pytanie..
•No to mów, a coś złego?
•Kochanie gdybyś miał okazje pomóc jakiemuś maluchowi oraz mógłbyś spełnić jego marzenia to co byś wybrał? Zdanie ludzi, którzy twierdzą, że to strata czasu czy posłuchał byś serca?
•Dlaczego pytasz o takie coś? Kama wszystko w porządku? Ale odpowiadając na pytanie..Wybrałbym serce, bo maluch byłby dla mnie ważniejszy niż opinia ludzi.
•Kocham cię. Ja muszę kończyć, bo siedzę w lodzie, a sam wiesz jakie to miłe no nie..Skarbie, a weź pogadaj jeszcze z Sonia, bo dzisiaj chyba jej się spodobało to jak przywaliłeś Patrykowi. Widać serce mojej siostry już zdobyłeś.•zaczęłam się śmiać zapominając o lodzie.•Ał..zimno..
•Tylko jej? No wiesz, co?! A to "kocham cię" przed chwilą to co z przymusu?
•Oj kochanie..Tak moje tez zdobyłeś..Dobra wołam młodą. Pogadaj z nią. Kocham cie.
•Ja ciebie też, ale przekonasz się o tym później.
•Sonia? Chodź skarbie masz Bartka!
    Sonia zabrała mi telefon i wyszła do siebie. Chwilę później przyszłą mama. Wreszcie miałam okazje z nią pogadać o wszystkim.
•Kama kto to ten Bartek?•pytała uśmiechnięta mama.
•Bartek? Hmm..•również się uśmiechnęłam.
•Dobra wyłaź i do łóżka. Pogadamy za chwilę.
    Zrobiłam jak mama powiedziała. Poszłam do łóżka, a ruszać to się nie mogłam. Bolało mnie wszystko, ale się tym nie przejmowałam. Mama przyszła położyła się obok i zaczęła mi pleść kłosa. Kochał jak "bawiła" się moimi włosami.
•No to powiesz kto to jest? Bo Sonia jest tak z nim zagadana, że nic nie słyszy jak do niej mówię.
•Bartek to on..•pokazałam na plakat Kurka wiszący na ścianie.
•Wiem kto to Kurek kochanie, ale jak to? Nie rozumiem..Wiem tyle, że was trenują do jutrzejszego meczu, ale to może on tak dzwonić do ciebie wieczorem?
•Jutro ci go przedstawię, a on nie jest już moim trenerem..•uśmiechałam się sama do siebie.
•"Już"? Kochanie czy wy jesteście razem? Nic mi nie powiedziałaś..
•Mamo on od wczoraj jest moim chłopakiem..ha ha i do tego od wczoraj Sonia się w nim zadłużyła na śmierć. Nie no żartuje ona woli Winiarskiego, ale niestety jest zajęty.•zaczęłyśmy się śmiać z mamą, a Sonia wszystko słyszała.
    Wpadła do pokoju i zaczęła się "wojna na poduszki". Jej ukochana zabawa, w której zawsze wygrywała.
•Szkoda, że taty nie ma..Znowu jak za starych dobrych czasów byśmy się bili na poduszki i wygłupiali. Dlaczego on ciągle musi pracować?
•Kochanie wiesz, że tata by chciał siedzieć w domu, a nawet gadał o tym z szefem. Jego szef się zgodził, żeby robił projekty w domu, ale wtedy byśmy musiały dla taty przyrządzić jego prywatny gabinet. Ja ostatnio tak rozmyślałam, co wy na to?
•Dobre!! A mamo jeszcze wrócę na chwilę do mojego meczu. Będzie tata?
•Powiedział, że się postara, a wiesz, że tata zawsze dotrzymuje słowa.
•Mam nadzieję, bo chcę, żebyście poznali chłopaków i mojego..
•Tak chłopaka Kam! Chłopaka Kamy! A właśnie prosił, żebym jeszcze cię ucałowała od niego na dobranoc!•Sonia rzuciła się na mnie i zaczęła mnie całować w usta i policzki.
•Mój wariat! Widzisz Sońka niedługo może będzie nas tu troje i będziemy się tak wygłupiać. Niestety mam złą wiadomość..Jak pojedziemy do małego w weekend to Bartek wtedy wyjeżdża do Bełchatowa.
•Co?! Ale jak to?
    I gadałyśmy we trzy tak do później nocy o meczach, o małym, o nas, o siatkarzach i później ja z Sonią usnęłyśmy, a mama poszła do siebie.


















Rozdział VII "Wiara w zwycięstwo źródłem sukcesu."-H.Wagner

    Obudził mnie dzwonek do drzwi. Ktoś bez przerwy naciskał go i prawdopodobnie był zniecierpliwiony. Założyłam bluzę taty, w której zawsze chodziłam i zeszłam na dół otworzyć drzwi.
•No nareszcie..•gdy zobaczyłam kto stoi przede mną zamarłam.
•Co ty tu robisz?! Kolega cię przysłał?!•wkurzyłam się, bo nie miałam ochoty gadać o moim byłym.
•Kama przecież wiesz, że był wtedy pijany i nie panował nad sobą, a tym bardziej nie wiedział co robi.•tłumaczył kumpel Patryka.
•Dominik nie nachodź mnie, a Patrykowi przekaż, że ma zniknąć z mojego życia raz na zawsze, bo ja już to zrobiłam. Ty nie wiesz co on mi robił, więc go nie tłumacz proszę cie.
    Wtedy zauważyłam jak Bartek wchodzi do mnie na podwórko.
•Hej mała!•krzyknął i szedł w moim kierunku.
    Wpadłam na pomysł, że będę udawała, że ja i Bartek jesteśmy razem to wtedy Patryk i jego durni kumple dadzą mi spokój.
•Cześć kochanie!•wybiegłam do niego i go przytuliłam.
•Co?!•zaczął się śmiać.
•Zamknij się! Udawaj, że jesteśmy razem przez chwilę. Błagam..•szeptałam mu to ucha.
    Zgodził się. Dominik stał jak wryty, bo po pierwsze to był siatkarz, a po drugie przytulałam się z nim i w ogóle. Bartek chyba aż za bardzo się wczuł w swoją rolę..
•Kto to skarbie?•przytulał mnie od tyłu.•Wiesz, bo wczoraj było fajnie, ale..•drażnił się ze mną i próbował powstrzymać śmiech.
•Jeśli chcesz to idź do domu i na mnie poczekaj..Ja kochanie do ciebie przyjdę za chwilę.•wydusiłam z siebie te słowa, ale późnij musiałam się tyłem odwrócić, żeby Dominik nie widział, że się śmieje.
    Dominik był bardzo zmieszany i widać było, że nie wiedział co robić. Bartek nie patrzył na niego ani na to, że tylko udaje mojego chłopaka. Zaczął mnie obejmować w pasie i całować po szyi, a ja się coraz bardziej wkurzałam na niego.
•Bartek, kochanie poczekaj na mnie w domu.•walnęłam go łokciem w brzuch tak, żeby Dominik nie zauważył.
•Się robi..•pocałował mnie w policzek i poszedł do środka.
    Z kolega Patryka wyjaśniłam wszystko i miałam spokój (tak mi się bynajmniej wydawało).
•O moja dziewczyna przyszła!•śmiał się Bartek siedząc przy kuchennym stole.
•Ciszej bo dziewczyny śpią, a tak w ogóle co to miało być?! Te pocałunki i przytulanie?!•próbowałam mówić szeptem stojąc naprzeciwko niego.
•No miałem być twoim chłopakiem, więc..
•Jesteś wielki! Ha ha..•nie mogłam powstrzymać śmiechu, bo znowu robił swoje boskie miny.
    Zapomniałam, że mam na sobie tylko bluzę i krótkie spodenki (których nie było widać spod bluzy). Chodziłam po kuchni nie zwracając większej uwagi na to, że Bartek cały czas się na mnie patrzył. Akurat leciała jedna z moich i Poli ulubionych piosenek w radiu "One Day-Asaf Avidan".
•E piękna..•szepnął Bartek jak robiłam sobie śniadanie.
    Ja się tylko uśmiechnęłam do niego i wróciłam do robienia kanapek. Nagle poczułam dłonie Bartka na moich biodrach. Coraz bliżej się przysuwał aż w końcu mnie przytulił. Ja byłam sparaliżowana, więc stałam i nic robiłam. Bartek odgarnął moje włosy z szyi i zaczął mnie po niej całować. Odwróciłam się przodem do niego, a on zamiast przestać położył dłoń na moim policzku, a drugą na biodrze. Zaczął mnie namiętnie całować w usta. Ja tylko zamknęłam oczy i odwzajemniłam jego pocałunek.
    W domu na szczęście byłyśmy tylko we trzy no i oczywiście Bartek. Mama prawdopodobnie zabrała Maksia i pojechała na miasto, a tata pojechał rano do pracy. Staliśmy tak przy blacie kuchennym patrząc na siebie.
•Chodź na górę, bo muszę się przebrać w normalne ubranie.•złapałam go za rękę i poszliśmy na górę.
•Mi skarbie podoba się twój strój..•uśmiechnął się siedząc na łóżku u mnie w pokoju.
•"Skarbie"? Oj Bartuś..•śmiałam się przeszukując moją szafę.
•Jak udawałem twojego chłopaka to tak mówiłem, a jak jestem nim to nie mogę? Zostaw te ubrania i chodź do mnie.•marudził i cały czas patrzył na mnie.
•Bartuś wiesz co? Zaraz dziewczyny wstaną, więc chyba będziesz musiał iść do siebie.•usiadłam mu na kolanach i jeździłam palcami po jego włosach.
•Ok, ale to zaraz.•wstając wziął mnie na ręce, a po chwili położył na łóżku i zaczął całować.
•Bartek, przestań!•pisnęłam, gdy położył się obok i zaczął mnie całować.
•Kochanie, co się stało?•pytał lekko zmieszany uśmiechając się.•Słońce rozumiem..Nie bój się nic ci nie zrobię.
    Wstałam z łóżka i nagle w środku poczułam żal do samej siebie. •Ale z ciebie idiotka! Co ty odwalasz?! Bartek szybko podszedł do mnie i mnie do siebie przytulił. Czułam się bezpieczna i szczęśliwa, a mimo to bałam się. To wszystko przez tego debila Patryka!
•Kama?•wołała najciszej jak mogła Pola.
•Cześć tutaj jestem. Jak się spało księżniczko? Bo Sonia to nie patrzyła, że z nią śpimy i powiedzmy lekko nas skopała.•zeszłam po schodach na dół do kuchni, a za mną Bartek.
•Cze..Bartek?•uśmiechnęła się Paulina.
•A co już nie można przyjść pogadać?•drażnił się Bartek.
•Ej może tak ciszej? Sonia jeszcze śpi, a jak się obudzi przez was to będzie wasz problem..•uśmiechnęłam się i pokazałam im język.
•Ko..•zaczął coś mówić Bartek, ale przerwał. Ja się domyślałam co, ale nie zareagowałam.
•Co?! To wy?! Ha ha fajnie wiedzieć!•śmiała się Paulina.
•Cii..! Obudzisz mi siostrę! A Pan Bartosz nie wiem co chciał powiedzieć.
•Kochanie..•podszedł do mnie uśmiechając się.
•Dobra ty robisz śniadanie! Proszę tylko szybko.•zaczęłyśmy się śmiać z niego, ale Kurkowi to chyba pasowało.
    Chwilę później zeszła na dół Sonia. Prawdopodobnie słyszała naszą rozmowę i ciągle wypytywała o głupoty i sobie żartowała.
•Cześć wam! Fajnie, że będę miała siatkarza w rodzinie!•śmiała się.
    Gadaliśmy dopóki każdy nie zjadł, a później Sonii się chciało iść na lody, więc poszliśmy we czworo. Bartek cały czas szedł obok przytulając mnie.
•Kochanie może bym tak z siostrą pochodziła za rękę co?•szeptałam Bartkowi do ucha.
•Oj nie marudź.•śmiał się.
    Usiadłam z Polą na ławce, a Bartek z Sonia poszedł kupić lody. Wtedy podszedł do nas..