środa, 6 marca 2013

Rozdział XII "Jeśli determinację, ambicję, ogromną wolę walki i niepogodzenie się z porażkami nazywa się trudnym charakterem, to rzeczywiście taki mam."-K.Ignaczak

    Niedziela
    Całą niedziele spędziliśmy u Poli w domu całą rodziną. Oglądaliśmy zdjęcia z dawnych lat i filmy nakręcone przez naszych rodziców na pierwszych meczach. Wieczorem poszłam z Polą się przejść na miasto do dziewczyn z drużyny. Później wróciłyśmy do Poli i tam spałyśmy.

Kilka dni później....(Czwartek)
    Spałam u siebie w domu. Budzik mi zaczął dzwonić o godzinie 8.00, więc musiałam wstać i zacząć się pakować. W końcu na drugi dzień miałam jechać do Bełchatowa z Polą. Wyszłam z Maksem i poszłam na zakupy, żeby mieć wszystko na wyjazd. Założyłam jak zwykle słuchawki i szłam przed siebie. Kupiłam wszystko co było mi potrzebne i wyszłam..a raczej weszłam, ale na kogoś!
•Uważaj jak łazisz!•krzyknęłam, bo cała zawartość reklamówki wylądowała na płytkach w sklepie.
•To ty uważaj i patrz przed siebie, a nie..•mówił ktoś podniesionym głosem, ale nagle przerwał.•A to ty!
•Przepraszam nie wiedziałam, że to ty..ale mógłbyś się nauczyć chodzić.•śmiałam się.
    Okazało się, że to był Maciek. Za każdym razem jak go widziałam to w mniej więcej dziwnej sytuacji. Przeszłam się z nim kawałek, a później mnie odprowadził do domu. Gdy przyszłam do domu dokończyłam pakowanie torby i zadzwoniłam do Poli. Pogadałyśmy przez telefon, a później jeszcze przez skype'a ustalałyśmy wszystko. Nagle do mojego pokoju wpadła Sonia. Jej oczy połyskiwały od szczęścia i cały czas się uśmiechała.
•Dziękuje ci! Jesteś najwspanialszą siostrą na świecie!•przytulała mnie i piszczała ze szczęścia.
•Jak miło, a mogę wiedzieć z jakiego to powodu dostałam takie miano?•uśmiechałam się zdziwiona.
•Oczywiście! Dzięki komu?! Dzięki tobie kochana siostrzyczko pogodziłam się z Filipem!! Kama kocham cię!•nadal wariowała.
•No mówiłam, że się ułoży! Gratuluję.
•A co ty robisz?•spoważniała, ale nadal się uśmiechała.
•Zapomniałam powiedzieć..Przepraszam cię. Błagam tylko się nie wkurzaj. Wyjeżdżam na kilka dni do Bełchatowa.
•Co?!•widziałam załamanie na jej twarzy.
    Jeszcze nigdy się nie rozstawałyśmy na 4,5 dni. Wiedziałam, że się przestraszyła i nie wiedziałam co mam robić.
•Sonia to tylko kilka dni. Dasz rade. Przecież nie zostajesz sama są rodzice. Zresztą teraz jesteś z Filipem i to z nim powinnaś spędzać czas.•podeszłam i ja przytuliłam.
•Zawsze z tobą wyjeżdżałam, a teraz mnie zostawiasz?! Teraz tak sobie mówisz mi, że wyjeżdżasz?!
    Sonia mocno się do mnie przytuliła, ale nagle się wyrwała i wybiegła. Wiedziałam, że rodzice będą zdziwieni, ale też wkurzeni, że im wcześniej nie powiedziałam. No i się zaczęło. Gadanie, że powinnam wcześniej dać znać i takie tam. Rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć, a przede mną stał
dość wysoki chłopak w bujnej fryzurze(grzywce) o kolorze ciemnego brązu. Miał piękne czekoladowe oczy i styl ubierania bardzo podobny do stylu Sonii..Szerokie (za duże) spodenki sięgające nie dalej niż do kolana, bluzkę za dużą, czapkę Full cap, zielone trampki no i do tego deska.
•Cześć.•uśmiechnęłam się.
•Siemka ja do..•też się uśmiechnął, zdjął czapkę z głowy i poprawił włosy.
•Do Sonii? Ty jesteś Filip, tak?
•No tak. To jest w domu?
•Tak. Wejdź już ją wołam.
    Poszłam po siostrę i wróciłam z nią do chłopaka. Widać było, że Filip od razu poprawił jej humor, bo była wkurzona, a chwilę potem się uśmiechała.
•Hej. Kama poznajcie się. To jest właśnie Filip. Filip moja siostra Kamila.•uśmiechała się.
•Miło mi.•powiedzieliśmy oboje.
•Sonia wychodzisz z Filipem, tak?•pytałam ciekawa.
•Właśnie..Filip ja nie dam rady, bo Kama wyjeżdża za jakieś dwie godziny i chce się pożegnać.
•No co ty gadasz? Młoda leć! Ja zadzwonię co najmniej godzinę przed wyjazdem, żebyśmy zdążyły się pożegnać.
    Sonia mnie posłuchała i wyszła z Filipem, a mi się nudziło, więc nalałam sobie soku, wzięłam laptopa i poszłam do siebie do pokoju na parapet. Wreszcie miałam chwilę spokoju. Uwielbiałam siedzieć na oknie i patrzeć na park, na plac zabaw, na jezioro i wszystko co jest widoczne. Włączyłam sobie piosenkę "Nickelback- Trying Not To Love You" i się zamyśliłam. Nagle zaczął mi dzwonić telefon.
•Tak?•odebrałam nadal zamyślona.
•Cześć kochanie. No i jak? Kiedy wyjeżdżacie?
•To ty Bartek..Przepraszam zamyśliłam się. Sama nie wiem za ile wyjeżdżamy, a co?
•Tak się pytam, bo mógłbym po was wyjechać. Co teraz robisz?
•Po pierwsze masz trening, a po drugie nie zadawaj mi tyle pytań, bo mnie głowa boli. Teraz właśnie mam chwilę, żeby się ponudzić, a ty gdzie jesteś, bo słyszę jakieś hałasy?
•Ja? Na hali to dlatego..Chodź na chwilę miśku!•tłumaczenie Bartka przerwał głos kobiety, który ja bardzo wyraźnie słyszałam.
•Co?! O co tu chodzi?•zmieszałam się.
•Kochanie to nie tak. To nie do mnie..Wynocha stąd!•Bartek się zdenerwował.
•Jezu co tam się dzieje?! Wiesz co jak tą osobę, która mówi do ciebie "Miśku" ogarniesz to pogadamy! Cześć..•zdenerwowana się rozłączyłam.
     
W  TYM  SAMYM CZASIE U BARTKA:
    Gdy się rozłączyła nie wiedział co robić i się wkurzył. Przez najlepszą przyjaciółkę Anie mógł stracić narzeczoną.
•Co ty robisz? Wypad! Jeśli Kama się wkurzyła to masz przesrane!Nie miałaś gdzie przyjść tylko akurat tutaj?! Anka wynocha stąd!
•Przepraszam, ale przecież to nie było..•dziewczyna się zmieszała i nie wiedziała co robić.•Bartek! Przepraszam, że to powiem, ale już jeden z twoich kumpli pokłócił się przez dziewczynę z przyjacielem! Chcesz być kolejny?!
•Co ty kurwa gadasz?! Dobra wiesz co koniec! Jeśli ty nie chcesz wyjść to ja to zrobię! Żegnam i nie przychodź do mnie!
    Bartek wyszedł z klubu na ulicę i zaczął biec. Gdy dobiegł do domu włączył swoją ulubioną piosenkę "Chemical Brothers - The Salomon Dance" i poszedł wziąć prysznic.  Gdy wyszedł z łazienki skierował się do kuchni po piwo i poszedł do salonu oglądać na laptopie Kamili zdjęcia.
   KAMA:
Gdy się rozłączyłam poszłam na dół do rodziców. Oczywiście mama zaczęła o wszystko wypytywać..
•Kochanie jak tam u Bartka, bo się nie odzywał?
•Muszę odpowiadać? Wiesz co przez telefon słyszałam, że się świetnie bawi i czuje.
•No to dobrze, a co w końcu z Sonią?
•Chodziło o chłopaka. Wszystko się już wyjaśniło.
•No to dobrze.
    Nagle do naszej kuchni weszła mama Pauliny. Uśmiechała się, ale ja czułam, że coś jest nie tak. Zresztą Pola z nią nie przyszła, więc tym bardziej się przestraszyłam.
•O cześć cio..•drażniłam się z nią.
•Tylko nie ciociu!•śmiała się.
•No dobrze..Cześć Aśka, pasuje?•pokazałam język.
•Lepiej..Co robicie?
•Gadamy, a gdzie Pola? Nie chciała przyjść?•zdziwiłam się.
•W domu. Właśnie ja w tej sprawie. Pogadałabyś z nią, bo coś się stało i w ogóle z pokoju nie chciała wyjść.
    Wiedziałam, że coś jest nie tak, więc szybko pobiegłam do niej. Mieszkała po drugiej stronie ulicy, więc szybko dobiegłam. Gdy weszłam drzwi były zamknięte, ale wiedziałam, że zawsze klucze zostawiają w schowku przed drzwiami. Weszłam i od progu słyszałam kłótnię. Po chwili się zorientowałam, że to Patryk się z nią kłóci. 
•Masz dać jej spokój rozumiesz?! Odczep się od niej raz na zawsze!•słyszałam krzyki Poli.
•Tak, tak jasne..Coś za coś. Ty wiesz co musisz zrobić..
•Yhym, ale jeśli po tym nie dasz jej spokoju! Ała!•piszczała Pola. 
    Przestraszyłam się, więc wbiegłam do niej na górę. Zauważyłam..coś okropnego! Ten palant nie miał skrupułów i się do niej przystawiał. Wkurzyłam się jak zobaczyłam, że ją obściskuje i zaczyna całować. Obleśne..Wpadłam wkurzona do pokoju i nie panowałam nad sobą.
•Co tu się dzieje?!•wydzierałam się.•Wypad stąd! Odwal się ode mnie i moich bliskich raz na zawsze!
•O cześć kochanie, ale wiesz co przeszkadzasz nam w czymś..•mówiła drwiącym głosem.
    Nie panowałam nad sobą..Podbiegłam do niego i go uderzyłam z liścia. Wiedziałam jaki jest i oddać by mi nie oddał, ale mógł zacząć robić te swoje teatrzyki. Złapał mnie za ręce, przyciągnął do siebie i odwrócił tyłem do siebie. 
•Kochanie nie radzę..•szeptał mi do ucha i lekko musnął ustami po moim ramieniu.
•Patryk proszę cie. Daj nam spokój.•mówiłam resztkami sił, a łzy spływały mi po policzku.
•No, a gdzie masz swojego chłopaka? Zostawił cię?
•Nie on nie jest taki jak ty! On nie poniża mnie przy kolegach, a na pewno nie chce zgwałcić!•wyrwałam się jego uścisku i jeszcze raz go uderzyłam w twarz.•Wypad stąd! Ogłuchłeś, bo policja zaraz się może o wszystkim dowiedzieć!
•Tylko spróbuj!•wkurzył się jeszcze bardziej, ale i przestraszył.
•Wypad! No raz!! Wynocha stąd!
    Wreszcie udało mi się go wyrzucić z domu.  Gdy tylko wyszedł poszłam zamknąć drzwi na klucz i wróciłam do Poli. Siedziała przestraszona na łóżku, a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć. Przytuliłam ją i pocałowałam we włosy.
•Przepraszam cie.•szeptała.
•Ty mnie? Ty nie masz za co. To ten dupek jak zwykle pewnie cie zaszantażował. Paulina wyjedźmy stąd już 
tylko muszę ci coś jeszcze powiedzieć..
•Coś się stało?•podniosła się zdziwiona.
•Dzisiaj zadzwonił do mnie Bartek..
•No ty chyba dobrze?
•Ta..i w trakcie naszej rozmowy było słychać głos kobiety, która woła "misiek chodź na chwilę".  Do tego powiedział, że jest na hali..a było słychać muzykę. Dlaczego on mnie kłamie? Ja nie chce do niego jechać. Pola pojedziemy do hotelu, ok? Tylko nie mów nic naszym rodzicom, bo mówiłam, że jedziemy do Bartka.•Skąd wiesz, że to do niego było? Skoro był w klubie to może słyszałaś rozmowę kogoś innego. Wyjaśnił ci to czy się od razu rozłączyłaś?
•To drugie..
•Jak zwykle. Kama nie możesz uciekać od problemu! Musicie to sobie wyjaśnić.
    Gdy pogadałyśmy jeszcze chwilę to wzięłyśmy walizkę Poli i poszłyśmy do mnie. Zadzwoniłam po Sonię i zaczęłyśmy się ze wszystkimi żegnać. Po jakichś 20 minutach taksówka już czekała pod domem. Postanowiłyśmy, że na razie nie zadzwonimy do Bartka i pojedziemy do hotelu. Podróż mijała spokojnie. Pola cały czas z kimś sms'owała, ale nie chciało mi się czytać, więc słuchałam muzyki. Po 2 godzinach i 40 minutach byłyśmy przed hotelem. Zapłaciłyśmy i ruszyłyśmy do recepcji. Dam dostałyśmy swój pokój, więc ruszyłyśmy do windy. Gdy winda się odsunęła aż zamarłam...Zobaczyłam w niej Kurka. Skąd on wiedział?! Mi się nie chciało z nim gadać, więc założyłam słuchawki na uszy i nie zwracałam uwagi na niego. On oczywiście cały czas dotykał mojej ręki i się uśmiechał. 
•Ej..Kama.•mówił uśmiechnięty.
•Chyba sobie z nią nie pogadasz...•mamrotała Pola.
    Miała rację, bo do samych drzwi się nie odzywałam. Dopiero jak doszliśmy do pokoju to się odezwałam.
•Co on tu robi?!•pytałam zdenerwowana Polę.
•No weź z nim pogadaj. Przecież on nie odejdzie dopóki nie pogadacie.
•Nie mam zamiaru z nim gadać. Najpierw zaręczyny, a chwilę później akcja z ta babą. Jak dzwonie to mówi, że jest na hali, a jest w klubie i jeszcze jakaś gościówa mówi do niego "miśku" jeszcze jakieś dowody? Ja tak nie mogę!
•Kama daj spokój. Pogadaj z nim.  
    Posłuchałam Poli i wyszłam na korytarz. Jednak się pomyliła, bo Kurka już nie było. Szybko się rozmyślił nie powiem. Postanowiłam się przejść na taras, bo wiedziałam, że jest piękny widok na basen i ogród. Gdy stanęłam na balkonie nie wiedziałam co robić. Na dole zauważyłam Bartka, który stał z bukietem białych róż. 

Zaczęłam się uśmiechać sama do siebie. Normalnie jak scena z "Romeo i Julia". Łzy napływały mi do oczu i nadal się śmiałam.
•To jak pogadamy?•uśmiechał się Kurek.
    Nie odpowiedziałam tylko zeszłam do niego po schodach. Podeszłam bliżej bez słowa i się patrzyłam na niego uśmiechnięta.
•Kocham cię  nie potrafiłbym cie zdradzić. Nie mógłbym..•podał mi bukiet, który ja odłożyłam obok na stolik.
•To co znaczyły te słowa, które słyszałam przez telefon i dlaczego powiedziałeś, że jesteś na hali?•patrzyłam w jego oczy. Znowu czułam jak na mnie patrzy i miałam ciarki na całym ciele.
•Przepraszam, ale myślałem, że się wkurzysz, jak powiem że jestem w klubie.
•Tak to lepiej skłamać dzięki..Miło..Wiesz co lepiej będzie jak już pójdziesz. A to czy ta kobieta mówiła do ciebie te słowa szczerze to już mnie nie obchodzi. Dzięki za kwiaty.•uśmiechnęłam się lekko i skierowałam się w stronę wejścia do hotelu.
•Poczekaj!•złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.•Te słowa powiedziała moja przyjaciółka, ale one nie były do mnie! Uwierz mi!
    Podniosłam głowę do góry i się uśmiechnęłam. Szczerze to mi ulżyło gdy to usłyszałam. Bartek objął mnie w biodrach i delikatnie pocałował w usta. Oczywiście ja musiałam stanąć na palcach, bo jestem "trochę" niższa od Bartka.
•Kocham cię. Teraz wierzysz?•uśmiechał się.
•Czy ja wiem..•drażniłam się.
    Nagle Bartek podniósł mnie na ręce, cofnął się do tyłu i spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem na twarzy.
•Nie odważysz się! Nie Bartek dostaniesz!•przestraszyłam się, ale i śmiałam.
    Spojrzał na mnie wzrokiem typu "jesteś pewna, że się nie odważę" i wskoczył ze mną na rękach do basenu. Zaczęłam piszczeć i się śmiać z niego. On oczywiście od razu jak zanurkował podpłynął do mnie i mnie podniósł na ręce.
•Wariat!•śmiałam się.
•Tak, tak jeszcze się ze mnie śmiej!•robił słodkie miny.
•Aj cii..Ej może już wyjdziemy z tego basenu, bo jest już późno i zaraz ktoś nas zgarnie.•rozglądałam się.
    Miałam rację. Przyszli pracownicy, ale co tam..Bartek się tym nie przejął tylko zaczął mnie całować. Ja się wkurzyłam na niego, bo jedna z pracownic jak zobaczyła kto jest w basenie to prawie zemdlała, a do tego, że Kurek zaczął mnie całować.
•Ogarnij się już.•szeptałam mu do ucha.•Bartek no!
•Ok. No to wyłazimy..
    Gdy wyszliśmy Bartek został poproszony o autograf, więc poszedł z pracownikami. Ja wróciłam cała przemoczona z bukietem do pokoju. Gdy weszłam pierwsza reakcją Poli był wybuch śmiechu. Też się zaczęłam śmiać.
•Ha ha! A tobie co się stało? Mieliście się pogodzić, a nie wrzucać się do basenu!•zwijała się ze śmiechu na łóżku.
•Oj ty też nie jesteś święta! Ty wylądowałaś w fontannie!•śmiałam się i pokazała jej język.
•Ej weź idź się przebierz, bo nam całą podłogę zamoczysz.
    Poszłam do łazienki wziąć prysznic i się przebrałam od razu w spodenki i koszulkę do spania. Była godzina 21:30, więc sądziłam, że nigdzie się już nie będziemy wybierać. Gdy leżałyśmy w łóżkach i oglądałyśmy film "Kac Vegas" ktoś zaczął pukać do drzwi.
•Weź otwórz..mi się nie chce.•mówiłam przytulając Polę.
•Nie ty otwórz!
•Paulina! Dobra wygrałaś..•wstałam z łóżka i powolnie doszłam do drzwi.•Co ty tu jeszcze robisz?
•Przyszedłem was wziąć do mnie do domu..•wszedł zadowolony Bartek.
•Nie weź my się już wykąpałyśmy i leżymy w łóżkach. Najwyżej jutro pojedziemy do ciebie.•mówiłam kładąc się z powrotem obok Poli.
•No dobra..To ja lecę do siebie, ale jutro rano przyjeżdżam po was. Pa kochanie, a tobie Pola dziękuje. No  narka.•podszedł i Polę pocałował w policzek, a mnie w usta i chyba chciał dłużej, ale go odepchnęłam.
•Pa!•odpowiedziałyśmy jak wychodził.
    Gdy zostałyśmy same dokończyliśmy oglądać film i gadałyśmy do późna. Polę w nocy strasznie zaczął boleć brzuch i było jej niedobrze, ale wytrzymała nic poważniejszego..Bynajmniej tak myślałyśmy.