czwartek, 30 maja 2013

Rozdział XVI "Człowiek stworzony jest po to..by szukać prawdy, a nie by ją posiadać."-Blaise Pascal

    Obudziłam się i zauważyłam, że Bartka nie ma obok. Poszłam do łazienki i jak się wyszykowałam to zeszłam do kuchni gdzie byli już rodzice Bartka.
•Dzień dobry.•powiedziałam uśmiechnięta.
•Dzień dobry, a co ty Kamila nie pojechałaś z nimi na trening Bartka?•powiedziała zdziwiona pani Iwona.
•"Z nimi"? Nie rozumiem..
•Bartek zabrał Polę i Kubę na trening. Wyjechali niedawno. Jakieś pół godziny temu.
•Fajnie, ze mi ktoś powiedział..•wymamrotałam do siebie.
•Słucham? Mówiłaś coś?
•Nie, nie nic. Dziękuje za wiadomość.•uśmiechnęłam się sztucznie i wyszłam z kuchni.
    Poszłam do pokoju po mp4. Po drodze zmieniłam buty na sportowe, założyłam bluzę i wyszłam z mieszkania.

buty sportowe :)
moja bluza :p
     
Mp4

    Z budynku wyszłam ze słuchawkami w uszach. Szłam przed siebie, bo nie znałam za bardzo okolicy, ale orientowałam się gdzie jest boisko i bieżnia. Przez cała drogę rozmyślałam o wszystkim aż w końcu doszłam do celu. Zaczęłam się rozgrzewać, rozciągać i chwile potem zaczęłam biegać. Bieżnia nie wydawała się duża. Miała coś około 350 metrów.  Obok na boisku  grało sporo osób w siatkówkę. Przebiegłam 10 okrążeń i zrobiłam sobie przerwę. Zapatrzyłam się na te osoby. Były tam dzieci, młodzież, ale też dorośli. Gdy się rozciągałam ktoś usiadł obok mnie. Był to jakiś chłopak.
•Cześć. Zagrasz z nami?•uśmiechał się.
•Hej. Nie dzięki. Nie chce przeszkadzać..Po za tym jeszcze chwilę chce pobiegać.
•To jak skończysz to zapraszamy. Zobaczymy czy twój chłopak cię czegoś nauczył..•powiedział odchodząc.
    Ja siedziałam zdziwiona, bo nie dotarły do mnie jego słowa. O co mu chodziło? Postanowiłam, że nie pozwolę sobie na takie traktowanie.
•Poczekaj!•podbiegłam i złapałam go za bluzę.•Co to miało być?
•O co ci chodzi?
•Po pierwsze mój chłopak nie musi mnie niczego uczyć, bo chodzę do bardzo dobrej szkoły sportowej. Po drugie tam się wszystkiego uczę, mam świetnego trenera, a po za tym nic ci do tego kto jest moim chłopakiem, kim ja jestem i czy umiem grać w siatkę lub nie. Znasz mnie?! Bo jeśli nie to nie oceniaj..•mówiłam zdenerwowana.
     Widziałam zmieszanie na jego twarzy. Nie wiedział co powiedzieć, więc dałam już spokój. Włożyłam słuchawki do uszu i zaczęłam od nowa biegać. Po kilkunastu okrążeniach usłyszałam jak ktoś mnie woła.
•Kamila!? Kama!•wołał mnie ktoś cały czas.
    Odwróciłam się i zauważyłam, że to Dagmara z małym. Podeszłam do nich i się przywitałam. Mały mocno się do mnie przytulił, a później poszedł odbijać piłkę.
•Co wy tu w ogóle robicie? Michał też cię zostawił bez słowa i pojechał na trening?•siedziałam wpatrując się w Dagmarę.
•Mały chciał iść do Kuby, więc Michał nas podwiózł, a jaki trening? Oni dzisiaj nie mają...•mówiła zdziwiona Dagmara i zaczął jej się plątać język.•A tak..tak no..
•Czyli mają czy nie?
•Oj nie pytaj tyle. Idziemy się gdzieś przejść?
•No w sumie zostałam porzucona, więc co mi szkodzi..•mówiłam w żartach.
•Kama..Dlaczego ten chłopak się cały czas patrzy na ciebie i prawie cie pożera wzrokiem?
•Co? Wydaje ci się.
•No przecież widzę! Znasz go?
•Wcześniej podszedł do mnie i zaproponował grę, a na koniec dodał "zobaczymy czy twój chłopak cię czegoś nauczył". No to się wkurzyłam i powiedziałam mu kilka słów. To tyle.
•Dobra spadamy stąd..Oli słonko chodź idziemy!•wstała i poszła po małego.
    Poszłyśmy z małym najpierw do mieszkania Bartka, bo musiałam się wykąpać i przebrać. Gdy już byłam gotowa zeszłam na dół gdzie czekała na mnie Daga. Oliwier oglądał bajki w salonie, a Dagmara z panią Iwoną piła kawę w kuchni.
•Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale już jestem gotowa.
•Nie przejmuj się. Mały ma zajęcie, a ja porozmawiałam z panią Iwoną.•uśmiechała się Daga.
•Kamila, a teraz gdzieś idziesz, bo miałabym prośbę..•zaczęła pani Iwona.
•No w sumie to nie, bo chciałyśmy iść na spacer, ale na razie chyba nie idziemy, a co to za prośba?
•Chciałam zrobić obiad, ale po przeszukaniu szafek i lodówki zauważyłam, że za bardzo nie ma z czego..
•Pójść do sklepu? To Dagmara poczekacie, a ja szybko pójdę?
•Jasne leć.•mówiła nadal uśmiechnięta Dagmara.
    Wzięłam listę rzeczy, które miałam kupić, komórkę i wyszłam. Sklep był blisko, bo tylko przez ulicę. Pani za ladą gdy mnie zobaczyła od razu się uśmiechnęła. Bartek mówił, ze to sąsiadka i, że bardzo ją lubi. Poznałam ją nawet i jak na pierwszy raz wydała się bardzo miła.
•Dzień dobry.•weszłam uśmiechnięta.
•O Kamilka. Dzień dobry. Co tam chcesz?•odwzajemniła uśmiech.
•Pani Iwona chciała zrobić obiad, więc przyszłam zrobić zakupy. A pani nie robi sobie wolnego? Cały czas tak za ladą?
•Nie mogę zrobić sobie wolnego, bo bym musiała sklep zamknąć, a i tak już się przyzwyczaiłam.
•Jak to? Nie ma pani żadnej pracownicy? Nie chciała by pani pojechać w odwiedziny do bliskich na przykład?•mówiłam przeglądając półki sklepowe.
•Oczywiście, że bym chciała, ale nie mogę. Nie mam jak słońce.
•No tak. Dobrze to ja poproszę to.•położyłam na ladzie koszyk z zakupami.•Pani Iwona chciała dzisiaj podać dania z kuchni włoskiej, więc jeszcze trzeba poszukać składników.
    Jeszcze przeszukałam półki sklepowe i wreszcie po 10 minutach wszystko miałam na ladzie czyli: 
-makaron penne
-sos śmietanowo-pomidorowy
-mozzarella w mini kulkach
-listki bazylii
-oliwa z oliwek 

WŁOSKIE PENNA Z MOZZARELLĄ 
   Oprócz tego, bo to miały być składniki na danie główne, także było kilka na przystawki i desery.
Składniki, które były podane na deser także z kuchni włoskiej to:
-słodka płynna śmietana
-cukier
-wanilia
-żelatyna
+
-truskawki
-cukier puder

PANNA COTTA 

    Nigdy jeszcze nie jadłam tych przypraw, więc nie mogłam się doczekać aż to będzie gotowe. Jak już za wszystko zapłaciłam to z pełnymi reklamówkami wróciłam do domu, gdzie już w drzwiach czekała uśmiechnięta mama Bartka. Wzięłam ode mnie zakupy i zaniosła do kuchni. Ja zdjęłam buty i ruszyłam za nią.
•Dziękuje ci bardzo Kamilka. Jak ja bym chciała mieć ciebie za córkę.•uściskała mnie i się uśmiechała.
•Naprawdę nie ma za co, chociaż..teraz ja bym miała to pani prośbę..•uśmiechałam się pod nosem.
•Tak, a jaką?•zdziwiła się pani Iwona.
•Chciałabym, żeby pani poszła gdzieś do koleżanek się przejść i ponudzić, a ja się zajmę domem i posprzątam. Co pani na to?
•Jesteś wspaniała. Dziękuje ci bardzo, ale nie mogę się zgodzić.•uśmiechała się.
•Może pani. Naprawdę proszę iść jak ma pani okazję wyjść spotkać się ze znajomymi w Bełchatowie.
•Dziękuje ci bardzo. No to nie mam wyjścia, dobrze zgadzam się.
    Dagmara śmiała się pod nosem w salonie i oglądała gazetę, pani Iwona poszła się wyszykować do swojego pokoju, a Oli bawił się u Kuby w pokoju. Jak mama Kurka wyszła z domu ja włączyłam muzykę dość głośno i Dagmara pomogła mi sprzątać. Cały dom ogarnęłyśmy szybko, więc usiadłyśmy i zaczęłyśmy rozmawiać. Ja nagle poczułam jak coś podchodzi mi do gardła. Zrobiło mi się niedobrze i w ostatniej chwili zdążyłam dobiec do łazienki.
•Kamila wszystko w porządku? Co się stało?
•Sama nie wiem..Pewnie pogoda tak na mnie działa, ze jestem osłabiona i jeszcze to bieganie.•wyszłam z łazienki po ogarnięciu się i siadłam z powrotem do stołu.
•Zbladłaś..Mam nadzieję, że to naprawdę pogoda..
•Nie przejmuj się tak.•zaśmiałam się.•Daga zostaniecie u nas na obiad, tak? Bo chyba nie będziesz z małym wracała do Częstochowy?
•Twoja uprzejmość i gościnność mnie przeraża.•żartowała sobie Dagmara.•Ty do byś wszystkich zapraszała  do siebie, wszystkim pomagała, tylko po to żeby ktoś był szczęśliwy.
•Widzisz..Lubie pomagać.
•Bartek wreszcie spotkał dziewczynę, na którą czekał tak długo...
•Tak spotkał, a teraz o niej zapomniał i gdzieś pojechał..•żartowałam.
    Czas mijał, my rozmawiałyśmy, a nikogo z naszych bliskich jeszcze nie było. Nie wiem o co w tym wszystkim chodziło, ale wiem jedno, że to było dziwne..Jednego dnia nagle nie ma Bartka, Poli, Kuby, Michała, Aleksa, pana Adama. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Rozmowę z Dagmarą przerwał Oliwier.
•Mamo za ile będzie Kuba? Nudzi mi się.•mamrotał uśmiechając się lekko.
•Słońce nie wiem. Powinni za niedługo być, ale wiesz co jak chcesz to możemy się gdzieś przejść. Co ty na to?•przytulała małego Daga.
•Tak! Chodźmy!
    Wyszłyśmy z Olim przed budynek gdzie zaczął się bawić z pieskiem, który tam był. Dagmara bała się i nie chciała, żeby go głaskał, ale po chwili zmieniła zdanie jak poznałyśmy właściciela. Usiadłyśmy na ławce przed blokiem i rozmawiałyśmy.
•Łał..ale samochód..•wymamrotałam gdy pod budynek podjechał piękny wielki samochód.
•Zaczyna się..•uśmiechała się Dagmara i powiedziała cicho, ale to usłyszałam.
•O co chodzi?
•Cicho..Zobaczysz.
Audi Q7

  Zastanawiałam się kim jest właściciel tego pięknego auta. Nie odrywałam wzroku od niego. Po chwili właściciel wysiadł, a ja zaniemówiłam. Siedziałam w bezruchu, z wyszczerzonymi oczami i nie mogłam nic powiedzieć. 
•Wiedziałam, że tak będzie..•śmiała się Dagmara.
•Ba..Ba..Bartek?!•mamrotałam próbując wydobyć z siebie jakieś słowo.•Ale..skąd ty tu..skąd masz ten..ja śnie?
•Cześć kochanie! Może byś się przywitała co, a nie tak siedzisz i nic..•śmiał się ze mnie Bartek.
    Bez słowa wstałam i podeszłam do niego. Nadal nie mogłam uwierzyć w to, że przyjechał tym samochodem. 
•I jak? Podoba się? Specjalnie Pola wybierała pod twój gust. 
•Jest..piękny. Wymarzony samochód stoi przede mną..Nie mogę w to uwierzyć! Bartek o co tu chodzi?
•Wszystko ci wyjaśnię obiecuje, ale chodźmy na górę. Kuba leć z Oliwierem do domu. 
•Moment! Jest..Kuba, twój tata, Michał w drugim samochodzie..Pola! Gdzie ona jest?! 
•Kochanie spokojnie. Coś się stało, że taka zdenerwowana jesteś?•mówił uśmiechnięty i zdziwiony Bartek.•Chodź na górę to wszystko ci opowiem.
    Weszliśmy na górę, a chwilę później przyszła pani Iwona. Wszyscy zasiedli do stołu i zaczęli rozmawiać. Ja poszłam do kuchni, żeby pomóc pani Iwonie.
•I co? Spotkała się pani ze znajomymi?•uśmiechnęłam się.
•Tak, tak. Wiesz co Kamilko nie wiem ile razy ja Ci będę dziękowała za to.•przytuliła mnie do siebie.
•Ciesze się, że jakoś mogłam pomóc w domu. A co na obiad, bo wszyscy zgłodnieli.
•Dzisiaj będzie po włosku obiad..a co to zobaczycie.
•Pomóc jakoś?
•Nie w kuchni sama dam sobie radę. Idź do reszty.
•To ja przygotuje talerze.
    Rozstawiłam talerze na stole i usiadłam obok Bartka na krzesełku. Michał obejmował Dagmarę, która siedziała na jego kolanach, chłopcy się bawili, a pan Adam poszedł do pokoju "po coś" na górę. 
•E siostra.•zaczął Winiar.•I co udała się niespodzianka? Daga się nie wygadała?
•Co?! Wiedziałaś o wszystkim? Uduszę cie zobaczysz!
•Grozisz mojej żonie? Nie ładnie..
•Chce wiedzieć jedną rzecz. Gdzie jest Pola?
•Za chwilę będzie nie przejmuj się. A przyjdzie Aleks też.
    Po krótkim czasie Pola przyszła z Aleksem. Pani Iwona zadowolona z siebie weszła do pokoju i powiedziała, że obiad już gotowy. Piękny zapach unosił się w całym domu. Gdy już wszyscy siedzieli przy stole, czyli: 
rodzinka Winiarskich; Pola i Aleks; ja i Bartek; rodzice Bartka;- no sporo osób..9. Pojawiły się talerze z "czymś" czego jeszcze w życiu nie jadła, ale pachniało wyjątkowo.
Włoskie penne z mozzarellą.
     Chłopcom tak smakowało, że aż poprosili o dokładki. Ja spróbowałam i nie mogłam uwierzyć..To było takie dobre..Wiedziałam, że pani Iwona dobrze gotuje, ale nie wiedziałam, że aż tak.
•To jest pyszne. Pani naprawdę świetnie gotuje.•zaczęłam.
•Dziękuje Ci. Jeśli smakuje to na każdego czeka dokładka, chociaż zaraz będzie deser.
•Poczekamy na deser, prawda chłopcy?
•Jasne.•powiedzieli Michał, Aleks i Bartek równo.
    Pani Iwona i my we trzy zaczęłyśmy się śmiać z nich. Bartek zaczął mnie kuć w żebra, a ja spojrzałam na niego próbując zrobić wkurzoną minę. Niestety nie wyszło, a wręcz przeciwnie...Bartek zaczął się śmiać jak dziecko.
•Jesteś denerwujący..•zaczęłam mamrotać
•Jasne skarbie, a ty jesteś wyjątkowo obrażalska.•pocałował mnie w policzek.
•Grabisz sobie..•zaczęłam mówić przybliżając widelec do jego szyi, który trzymałam w ręce.
    Znowu wszyscy zaczęli się śmiać. Pani Iwona poszła do kuchni po desery, a ja sprzątnęłam talerze ze stołu. W kuchni nagle zrobiło mi się słabo i niedobrze. Szybko pobiegłam do łazienki i znowu zaczęłam wymiotować. W łazience siedziałam dość długo. Ogarnęłam się i jak już miałam wychodzić ktoś zaczął pukać do drzwi.
•Ej co się dzieje?•zapytał zdziwiony Bartek.
•Nie nic. Już wszystko ok.•ominęłam go wyszłam z łazienki.
•Na pewno? Bo nie wyglądasz najlepiej..
•Bartek wszystko jest ok.•podniosłam głos, a on patrzył na mnie zdziwiony.
    Bartek się nie odezwał, a ja poszłam do salonu i siedziałam do końca. Niestety deseru nie spróbowałam, bo wolałam nie ryzykować..Dagmara z Michałem i Oli pojechali około 18. Pola też postanowił wyjść się przejść z Aleksem, a do tego Bartek też nagle gdzieś musiał wyjść. Rodzice Bartka byli u siebie w pokoju, a ja nadal czułam się słabo, więc poszłam do kuchni i usiadłam sobie pod ścianą. Nie wiem co mi się działo, ale dziwne to było. Miałam trochę czasu na rozmyślenia, więc zaczęłam tak myśleć o wszystkim. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk sms'a. Był on od Kurka.
Treść: 
"Kochanie zejdź na dół do garażu." 
    Postanowiłam posłuchać, więc zeszłam. Bartek opierał się o maskę samochodu i chyba mnie nie zauważył, bo pisał do kogoś sms'a i nawet nie podniósł głowy.
•Hej.•usiadłam na masce obok opierającego się Kurka.
•No to powiesz co się stało?•spojrzał mi głęboko w oczy.
•Przecież już ci mówiłam! Tylko po to kazałeś mi przyjść? Nic mi się nie stało.
•No jasne..A ja jestem latającą krową.
•Ha ha dobre. Zdajesz sobie sprawę jak idiotycznie to zabrzmiało?•śmiałam się nie mogąc się powstrzymać.
•Ok. Teraz poważnie.
    Odwrócił się do mnie przodem, a ręce położył na masce. Zdziwiłam się lekko i się odsunęłam, a on cały czas przybliżał się do mnie.
•Ty, bo zaczynam się bać.•uśmiechnęłam się lekko.
•No to powiesz co się dzieje? Podobno dzisiaj kilka razy wymiotowałaś i cały dzień jesteś osłabiona.
•A ty skąd niby to wiesz? Zostawiłeś mnie w domu, a zabrałeś Polę i Kubę i pojechałeś gdzieś. Nie wiedziałam gdzie jesteś, nie mogłam się do ciebie dodzwonić, a ty miałeś to w dupie. A za niedługo wracam do Krakowa..Jak nie dzisiaj.
•No, ale Kamila..Jak mogłem cię wziąć ze sobą jak to miała być niespodzianka? Już koniec, bo ostatnio jesteś nerwowa jak nigdy.
    Bartek nadal nachylając się nade mną delikatnie pocałował mnie w usta. Poczułam jak dłoń położył na moim biodrze i od nowa zaczął całować. Odsunęłam się lekko do tyłu i uśmiechnęłam pod nosem. On namiętnie pocałował mnie w szyję, ale..wtedy zaczął dzwonić jego telefon. On oczywiście nie przerywał, ale ja olałam, żeby odebrał.
•Dobra, Bartek odbierz...
•Po co pewnie to nic takiego.
•Kurek!•śmiałam się odpychając go.
    Wyjęłam mu komórkę z kieszonki i podałam. Nie miał wyjścia..Musiał odebrać. Nie wiedziałam kto dzwonił, ale Bartek jak zobaczył to odszedł kawałek dalej. Po jakichś 5 minutach skończył rozmowę i podszedł koło mnie. Wróciliśmy do mieszkania i chwilę Kurek pobawił się z młodym, a ja poszłam do łazienki się wykąpać. Gdy wróciłam obejrzeliśmy film we trójkę, ale Kuba w połowie już usnął, więc Bartek zaniósł go do jego pokoju, a później wrócił. Po obejrzanym filmie Bartkowi się nudziło i znowu zaczynał mnie całować, ale ja go kilka razu walnęłam poduszką i przestał. Później usnęłam i czułam jak Bartek mnie delikatnie pocałował we włosy.
---------------------------------------------
Przepraszam, że tak długo dodawałam, ale nie mogłam wcześniej. Piszcie śmiało jeśli macie jakieś pytania lub propozycje :)
Przepraszam jeśli pojawiły się gdzieś błędy językowe.