poniedziałek, 4 marca 2013

Rozdział XI "Miał swoją drogę, którą kroczył i nigdy z niej nie zboczył..."-K.Ignaczak o A. Gołasiu

      Piątek
Cały dzień spędziłam z Pauliną i Bartkiem. Łaziliśmy po parkach, sklepach i hali. Musiałyśmy się pożegnać, bo na drugi dzień miał wyjeżdżać..

     Sobota
    Spałam u Pauliny. Wstałyśmy dzięki jej pieskowi..Dorze. Zaczęła nas lizać po twarzy i wpakowała się do nas na łóżko. Nie mogłam powstrzymać śmiechu jak Dora lizała Polę po twarzy.
•Ha ha.. Widać, że bardzo cię kocha!•zwijałam się ze śmiechu.
•Tak to mój kochany piesek..Tak Dorcia?•zaczęła przytulać swojego psa i całować.
•Ej dobra ja się szykuje, bo do Bartka muszę iść jeszcze. Idziesz ze mną?
•Nie, później dojdę jak będziemy się żegnać ze wszystkimi. Zadzwoń jak coś.
•Jasne..ja bym nie zadzwoniła?•mówiłam przez drzwi od łazienki.
    Gdy byłam gotowa umówiłyśmy się i wyszłam do Bartka, który czekał na mnie w parku koło fontanny. Chciałam się przejść kawałek, więc poszliśmy na lody. Zjedliśmy i poszliśmy do hotelu. W pokoju pomogłam Bartkowi się spakować. Oczywiście Bartek rzucał wszystko jak popadnie, więc wolałam zrobić to za niego.
•Co ty robisz? Po co to składasz?•siedział ze zdziwioną mina na łóżku i się patrzył.
•Kochanie, a po co ty chodzisz na treningi?•śmiałam się.
•Gadasz jak moja mama. Dobra rób co chcesz, ale mi się nie chce tego składać. Wolałbym..•podszedł i zaczął mnie przytulać.
•Bartek! Zaraz wyjeżdżasz, a nie jesteś spakowany.
•Własnie wyjeżdżam i będę tęsknił..
    Bartek cały czas obejmował mnie od tyłu i całował po szyi.
•Bartek?! Wypad do chłopaków! Spakuję cie to się pożegnamy.•śmiałam się odpychając go od siebie.
•Nie ma mowy!•złapał mnie na ręce i zaniósł na łóżko.
    Wkurzyłam się, że ma gdzieś moje słowa, ale takiej reakcji chyba oczekiwałam. Zaczął mnie całować i tak leżeliśmy do póki..Dopóki ktoś nie zaczął się dowalać do drzwi. Bartek się szybko zerwał i poszedł otworzyć.
•Kurek co ty odwalasz? O cześć Kama! Każdy już spakowany, a ty jak zwykle ostatni! Za półgodziny mamy autobus, więc raczył byś się ruszyć?•wpadł z pretensjami Jarosz.
•Heej..•odpowiedziałam trochę zdziwiona.
•Ja jestem spakowany, a kiedy pożegnanie?•pytał Bartek.
•Kama zadzwonisz po Pole? Przyjdźcie na stołówkę za chwile, ok?•mówił Kuba wychodząc.
•Jasne to wy już idźcie, a ja z Pauliną dojdę.
    Kurek i Jarosz poszli, a ja czekałam na Polę w pokoju. Przy okazji dokończyłam pakować Bartka. Jak Paulina przyszła to poszłyśmy do chłopaków. Gdy weszłyśmy do pomieszczenia każdy stał w półokręgu. Andrea gdy nas zauważył wyszedł na środek.
•Zacznę od gratulacji i podziękowań. Chłopaki spisaliście się na złoty medal. Bałem się, że nie dacie rady się dogadać z dziewczynami, ale widać się pomyliłem. Jesteście świetnymi siatkarzami i dobrze o tym wiecie. Wiem, że jako trener nie powinienem zbytnio was chwalić, ale raz na jakiś czas można..•śmiał się Andrea.•No teraz także jesteście świetnymi trenerami. Jeszcze raz wam gratuluję, bo w końcu to jest wasze zwycięstwo jako trenerów. Jestem z was dumny i cieszę się, że was trenuje. Dziewczyny..Co mogę wam powiedzieć? Jesteście wspaniałe i wspinacie się coraz wyżej po marzenia nie patrząc na przeszkody. Długo się zastanawiałem jak wy to robicie..Jakim cudem codziennie rano wstajecie i zarażacie każdego tym pozytywnym nastawieniem do życia. Na boisku jesteście uśmiechnięte, ale i skupione. To "coś" co macie w sobie jest nie do zastąpienia. Gratuluję wam wygranej i muszę przyznać, że się ciesze, że pokonałyście je. Pokazałyście na co was stać. Mam nadzieję, że ta "piłka i kawałek siatki" zostaną w waszych sercach już na zawsze. Dziękuje wam za wszystko..
    Stałyśmy trzymając się za ręce, a łzy spływały nam po policzkach. Nie mogłyśmy wydusić z siebie ani jednego słowa. Po chwili podbiegłyśmy do Andrei i go mocno przytuliłyśmy.
•No już nie płaczcie. Zanim oddam głos komy innemu chciałbym coś dodać.
•"Komu innemu"?•zdziwiłam się.
•Chciałem dodać, że trzymam za was kciuki w dalszym życiu i jeśli napotkają was w życiu jakieś trudne decyzje, sytuacje to odbierajcie to jako grę od strony życia, a każdy sportowiec wie, że jeśli ktoś atakuje to co trzeba robić?
•Też atakować no i się bronić..?•powiedziała niepewnie Pola.
•Właśnie i pamiętajcie o tym. No, ale dobrze już oddaje głos chłopakom.
    Po chwili Bartek wyszedł do mnie na środek, a Andrea z Polą zeszli. Któryś z genialnych kolegów (prawdopodobnie Winiar) Kurka włączył muzykę. Stałam jak słup patrząc się ze świeczkami w oczach na Bartka.
•Nie wiem od czego zacząć..Chcę, żebyś wiedziała, że w dzień kiedy cię odnalazłem...
•Co?! Jak "odnalazłeś"?
•Znałem cię dużo wcześniej..Jak wpadłem na ciebie na jednym z meczów..•uśmiechał się Bartek.•Od tamtego momentu cały czas cię szukałem no i w końcu znalazłem. To był jeden z najlepszych dni w moim życiu.
    Bartek objął mnie w talii i cały czas patrzył mi prosto w oczy, a ja czułam dreszcz na całym ciele. Od zawsze uwielbiałam jego wzrok..Ciemnoniebieskie kryształy. które przeszywały mnie na wylot. Po chwili Bartek klęknął i wyciągnął przed siebie dłoń, w której trzymał małe czerwone pudełeczko.
•Wy..Wyjdziesz za mnie?•powiedział głośno, ale niepewnie.
    Ja stałam zszokowana, bo czegoś takiego się nie spodziewałam.
•Wariat! Tak!!Tak!•piszczałam ze szczęścia.
•Datę oficjalnych ustalimy razem.•powiedział mi do ucha.
    Gdy Kurek w wsunął pierścionek na palec oczywiście, każdy zaczął bić brawo i gwizdać. Ja miałam to gdzieś i mocno przytuliłam się do mojego "nieoficjalnego narzeczonego". Bartek mnie pocałował i podniósł na ręce. Trawo to dłuższą chwilę, a później to już gratulacje i pożegnania. Nie chciałam, żeby Bartek wyjeżdżał, ale co ja mogłam..Wyszliśmy przed budynek i tam ostatni raz na kilka dni Bartek mnie pocałował i przytulił. Czułam się tak jak za pierwszym razem, gdy mnie całował, ale niestety musieli wsiadać do autobusu. Gdy już każdy był w środku przed budynek wybiegła recepcjonistka i krzyczała, żeby zaczekali.
•Mogę w czymś pomóc?•nie mogłam powstrzymać śmiechu jak się tak wydzierała.
•Powiedz, żeby zaczekali proszę!
    Zrobiłam tak jak oto prosiła..poszłam w ostatniej chwili do chłopaków i poprosiłam kierowcę, żeby zaczekał.
•Przepraszam możecie chwilę zaczekać? Bo jakaś...pani ma jakiś prezent dla. któregoś z chłopaków.
    Nagle w autokarze zaczęły się szepty. Kurek wyjrzał przez okno i szybko zasłonił je.
•Ja pierdole! To znowu ona!•wydarł się, bo najwidoczniej mnie nie zauważył.
•Bartek?•podeszłam bliżej jego siedzenia.•Kto to jest "ona"?
•Co ty tu robisz? My musimy jechać..
•Aha. Czyli, że ten prezent to dla ciebie?
•Nie no co ty gadasz!
•No powiem ci taki prezent...pozazdrościć.•mówiłam drwiącym głosem.
•Nie no to nie tak! Ja jej nie znam! Przed chwilą ci się zaręczyłem, a ty mi wyskakujesz, że cie zdradzam?!
•Wiesz co nie wiem. Ty jesteś do wszystkiego zdolny, więc mogłeś się z którymś z nich, a najprawdopodobniej ze Zbyszkiem założyć.
    Wybiegłam z autokaru zdenerwowana, ale niestety Bartek jest szybszy i mnie dogonił. Mi się nie chciało z nim gadać jak się dowiedziałam o tym, więc się nie zatrzymywałam. Nagle poczułam jak mnie mocno łapie za nadgarstek.
•Ałaa..!•pisnęłam.
•Wysłuchaj mnie! Nie puszcze cię dopóki mnie nie wysłuchasz!•przyciągnął mnie do siebie i patrzył mi głęboko w oczy.
•Co chcesz mi powiedzieć, że to nie tak?! Że przypadkiem chce ci dać taki prezent?!•wydzierałam się i szarpałam, żeby mnie puścił.
•Przestań!•odwrócił mnie tyłem i mocno przytulił.•Błagam cię wysłuchaj mnie, a później rób co chcesz. Tylko daj mi to wyjaśnić, proszę cie.
    Nie odezwałam się. Bartek mnie puścił, ale cały czas patrzył błagalnym spojrzeniem.
•W nocy przed twoimi urodzinami byłem z chłopakami na mieście i gdy wróciliśmy było późno. Gdy się położyłem u siebie poczułem jak ktoś obok mnie leży..to była ona..
•Ha ha człowieku głupszej bajki nie umiałeś wymyślić?! Wiesz co dupek z ciebie! A może jeszcze powiesz, że sobie tak sama weszła do twojego pokoju i nie zauważyłeś tego?
•Kama kocham cie rozumiesz?! Piter przy tym był! Możesz go zapytać! Po co by mi to wszystko było? Te zaręczyny skoro i tak bym cie zdradzał.
    Milczałam. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Patrzyłam tylko na niego, a łza słynęła mi po policzku. Nie wiedziałam co robić, bo naprawdę tego dupka kochałam i nie wiedziałam czy kłamie czy nie, ale gdy patrzył mi w oczy sądziłam, że mówi prawdę.
•Nienawidzę cie..•szepnęłam i się lekko uśmiechnęłam.
    Bartek tylko się uśmiechnął, podniósł mnie na ręce i zaczął całować. Nie mogłam pozwolić, żeby jakaś..baba popsuła wszystko to co nas łączy. Wszystko wyjaśniliśmy no i chłopaki odjechali, a my wróciłyśmy do siebie do domów.Weszłam do domu smutna i zdenerwowana. Dla mnie to było za dużo emocji. Rodzice od progu zaczęli mnie o wszystko wypytywać, ale ja się nie odzywałam tylko poszłam do salonu na kanapę się położyć.
•Kama coś nie tak?•usiadła mama obok.
•Nie wszystko ok, tylko Bartek wyjechał..
    Mi coś pękło w środku i łzy z emocji płynęły mi po policzku nie mogąc przestać. Za dużo tego. Zaręczyny, wyjazd, jeszcze tamto zamieszanie.
•Jesteś pewna, że nic ci nie jest?•ciągle wypytywała mama.
•Nie naprawdę jest wszystko w porządku.•otarłam szybko łzy i się lekko uśmiechnęłam.
    Szybko wstałam i poszłam do kuchni. Był mój ulubiony napój Cappy pomarańczowy, więc od razu sobie go wlałam i dodałam kostki lodu. Wzięłam laptop i poszłam na taras. Niestety ktoś chciał mi zakłócić chwile spokoju sms'em. Był on od Izy-"Dziękuje tobie i Bartkowi za wszystko. Jesteście wspaniali :* Kiedyś się odwdzięczę. Iza :* ". Ucieszyłam się, że napisała, bo nie miałam z nią kontaktu od mojego meczu. Chwilę później przyszła do mnie mama.
•Kama kochanie pogadałabyś z siostrą? Ostatnio posmutniała, a nie chce nam powiedzieć o co chodzi.
•Jasne! Jest w domu?
•Tak u siebie tylko wiesz jak coś to ja z tatą cię nie przysyłaliśmy.•uśmiechnęła się.
•Oczywiście. To ja idę.
    Weszłam niepewnie i usiadłam obok niej na łóżku. Dopiero teraz zauważyłam, że coś jest nie tak. Nie wiedziałam co mam jej powiedzieć, ale chciałam, że wiedziała, że może na mnie liczyć jeśli coś się stało.
•Hej młoda! Coś się stało?•pytałam drżącym głosem.
•...•milczała.
•Nie bój się nikomu nie powiem.
•Tak! Stało się!•mocno się do mnie przytuliła.
•Powiesz mi? Może będę mogła ci pomóc?
•Nie sądzę..Ostatnio doszedł do gimnazjum nowy chłopak. Ma na imię Filip. Teraz każda z dziewczyn mówi, że jest najprzystojniejszy w całej szkole.
•No to powinnaś się cieszyć.
•Tak, ale znasz mnie i wiesz, że ja nienawidzę tak biegać za jakimkolwiek chłopakiem lub kimkolwiek co nie?
•No tak..racja
•Własnie i tak było wtedy..Dziewczyny dzwoniły czy nie chce iść z nimi na szpiegi Filipa czy coś. Ja oczywiście odmówiłam i poszłam do parku pojeździć na desce. Gdy akurat jechałam na tor zauważyłam dziewczyny goniące Filipa, który jechał na dece. Zaczęłam się śmiać, ale chyba nikt mnie nie zauważył, a tym bardziej chłopak i wpadł na mnie.•uśmiechała się.•Wkurzyłam się i zaczęłam się wydzierać na niego. Że jest ślepy, że nie umie jeździć i takie tam. On nic nie powiedział. Po prostu wstał podał mi rękę i zaczął mnie gdzieś prowadzić. Po krótkim "spacerze" doszliśmy na dach jakiegoś starego budynku. Dopiero tam się odezwał, ale jeszcze musiał się upewnić, że zgubił dziewczyny. Na dachu zaczął mówić, że to trochę dziwne, że dziewczyna się tak ubiera i, że jeździ na desce. Miałam wtedy na sobie szerokie krótkie spodenki i szeroką bluzkę i nie wiem co w tym dziwnego, a deska to moja druga miłość przecież.•śmiała się.
•No, że ja nie zauważyłam, że moja siostrzyczka ma chłopaka.•zaczęłam się śmiać.•No i co było dalej?
•No zaczął mi opowiadać o wszystkim. Skąd jest i w ogóle. No, a jak musiałam się już pożegnać..pocałował mnie..•Sonia rzuciła się tyłem na łóżko uśmiechnięta.•Wszystko było super do momentu..Dziewczyny postanowiły się zemścić i coś nagadały Filipowi o mnie no, a on się teraz nie odzywa.
•Zadzwoń do niego! No szybko dzwon!•uśmiechnęłam się i wyszłam z pokoju.
    Zeszłam na dół, a rodzice byli uśmiechnięci i się przytulali. Nie zwracałam większej uwagi na to i poszłam oglądać telewizję. Oczywiście pierwszy kanał jaki włączyłam-Polsat Sport :) . Była akurat powtórka meczu Polska-USA. Zaczęłam oglądać, ale nie zbyt długo, bo jechaliśmy do Domu Dziecka w odwiedziny do małego. Po półgodzinnej  jeździe samochodem byliśmy na miejscu. Byłam zestresowana, ale bardzo chciałam zobaczyć małego.
•Dzień dobry.•przywitała nas uśmiechnięta opiekunka małego.
•Dzień dobry my do..•powiedziała mama.
•Tak wiem. Alanek już nie mógł się doczekać, ale prosiłabym, żeby wchodzić pojedynczo.
•No to ja może pierwsza? A jeszcze chciałabym wiedzieć skąd się tu wziął?•pytałam nieśmiało.
•Rodzice Alana są alkoholikami i sąsiadka małego zgłosiła, że w ich domu cały czas płacze małe dziecko, więc się tam wybraliśmy i się okazało, że mały był bity i zmuszany do..różnych rzeczy. Niedawno odkryliśmy u małego wyjątkowe zdolności jak na dziecko w wieku 4 lat. Bardzo szybko i pięknie maluje, a także dziwnym cudem umie perfekcyjnie odbijać piłkę sposobem górnym.•mówiła zdziwiona opiekunka.
•No ta ja idę.
    Weszłam do  pomieszczenia i skierowałam się w stronę kącika pokoju, w którym siedział mały. Gdy się odwrócił aż oniemiałam. Był piękny! Jego włoski blond "średniej" długości i piękne kryształkowe oczy..!
Alan

•Hej.•uśmiechnęłam się.•Ty jesteś Alan tak?
•Yhym..•cicho mruczał.
    Widać było, że się bał. Postanowiłam go jakoś do siebie przekonać.
•Podobno bardzo dobrze odbijasz piłkę..może chcesz ze mną poodbijać?
•Tak!•mały się zerwał z miejsca i poleciał po piłkę.
    Po chwili już odbijaliśmy i Alanek nawet podbiegł i mnie przytulił, a mi się coś w środku stało. Było to dziwne uczucie..Miłe i ciepłe. Jeszcze nigdy się tak nie czułam. Gdy mały poznał całą rodzinę nie chciał się z nami rozstawiać, więc mama próbowała przekonać dyrektorkę, żeby pozwoliła go zabrać niestety się nie udało..Zostawiliśmy mu nowy jasiek, miśki, malowanki i jedną z moich piłek. Wróciliśmy od małego bardzo późno około 22:30. Jedyne o czym marzyłam jak wróciliśmy do domu to ciepła kąpiel. I tak też zrobiłam. Jak się wykąpałam to usiadłam jeszcze na laptopa i włączyłam sobie film "Druhny" przy, którym rozczesywałam włosy. Był to jeden z moich i Poli ulubionych tak jak "Kac Vegas" ...Ktoś zapukał do mnie.
•Proszę?•zawołałam.
•Kama? Mogę z tobą dzisiaj spać, bo źle się czuje.•usiadła obok.
•No jasne, a zanim pójdziemy spać obejrzymy sobie film, co ty na to?
•Jestem za!
•No to pod kołdrę! O jeszcze Maks chce chyba się tu dostać.•śmiałam się i włożyłam psa do nas na łóżko.
    Obejrzałyśmy film do końca i Sonia poszła spać, a ja musiałam pozamykać drzwi, wyłączyć laptopa i zgasić światło. No i się położyłam obok Sonii. Zasnęłam dość szybko, bo obydwie byłyśmy wykończone.