wtorek, 26 lutego 2013

Rozdział X "Mam wrażenie, że każdy sportowiec rodzi się z talentem do świętowania."-K.Ignaczak

   Weszłam do domu, a na stole obok mamy zauważyłam...duże białe pudełko. Zdziwiłam się i stałam lekko zmieszana.
•Ktoś chyba jeszcze chciał co dać prezent..•mówiła uśmiechnięta mama.
•Od kogo to?•podeszłam zdziwiona.
•Nie wiem otwórz to się dowiesz. Ktoś zostawił to pod naszymi drzwiami..
    Otworzyłam pudełko i zobaczyłam na wierzchu liścik. •"W sklepie nie chciałaś przymierzyć, ale mam nadzieję, że ci się nadal podoba. Będziesz w niej jak zawsze pięknie wyglądała. Kocham cię."
 Zajrzałam dalej i zobaczyłam sukienkę z wystawy oraz piękne szpilki. Ja już wiedziałam co do tego dobiorę (dodatki).
cały komplet


•Mamo..?•wymamrotałam.
•Piękny komplet. Od kogo?
•Nie podpisał się, ale wiem, że to od Bartka. Jak przechodziliśmy obok jednej z wystaw to ona mi się bardzo podobała.
•Masz wspaniałego chłopaka..
•To prawda.
•A Kama szykuj się, bo idziemy gdzieś się przejść. Przebierz się w ten komplet i chodź.
    Zrobiłam tak jak mama powiedziała i wyszłyśmy na miasto. Gdy szłyśmy parkiem zauważyłam Bartka przed jednym z klubów i od razu podeszłyśmy do niego.
•Cześć..a co ty tu robisz?•pytałam zdziwiona, bo sądziłam, że przyszedł tu się napić lub coś w tym rodzaju.
•...•Bartek patrzył na mnie jakby ufo zobaczył.
•Bartek?•powtórzyłam głośniej.
•Kamila to ja was zostawię i pójdę do środka.
    Nic nie odpowiedziałam tylko spojrzała na mamę i się uśmiechnęłam. Za chwilę wróciłam do rozmowy z Bartkiem. Bałam się, że naprawdę przyszedł tu w tym celu co miałam na myśli.
•Odpowiesz mi czy będziesz tak stał i się patrzył?
•Kochanie wyglądasz...•nadal się patrzył dziwnym wzrokiem i mamrotał.•Wyglądasz pięknie!
•Dziękuje, ale co ty tu robisz? Chyba nie przyszedłeś tu po ty żeby..
•Zamknij oczy.
•Co?!
•No zamknij.•Bartek podszedł do mnie od tyłu i zawiązał mi oczy jakąś opaską.
•Co ty wyprawiasz?!
    On nic nie odpowiedział tylko mnie przytulił i pocałował w policzek. Po chwili podniósł mnie na ręce i gdzieś zaczął iść. Szczerze to się nie bałam, ale byłam zszokowana, bo nie wiedziałam gdzie i po co idzie. Zatrzymał się i mnie postawił na podłodze..Odsłonił mi oczy i nagle każdy krzyknął "niespodzianka!". Cała sala była wypełniona moimi znajomymi i przyjaciółmi. Łzy mi zaczęły spływać po policzkach ze szczęścia. Pola od razu do mnie podleciała i zaczęła mnie przytulać.
•Wszystkiego najlepszego siostrzyczko! Kocham cie!•objęła mnie i pocałowała w policzek.
•Ja ciebie też. Kiedy wy to..Pola kocham cie!•zaczęłam ja przytulać mocno i skakałam ze szczęścia.
    Gdy Paulina odeszła do reszty to do mnie podeszli rodzice. Tak samo składali mi życzenia i przytulali, a później poszli do domu i zostawili nas w klubie. Wszyscy mi zaczęli składać życzenia, a później poszli tańczyć. Tylko jedna osoba mi nie złożyła życzeń i siedziała przy barze patrząc na mnie. Był to Bartek. Podeszłam do niego uśmiechnięta i usiadłam obok.
•Co ty taki smutny?
•Nie nic, bo każdy cie tak obściskiwał, a ja przeszkadzałem i nawet od jednego dostałem z łokcia w brzuch, więc odszedłem.
•Jak to? Od kogo?
•Dokładnie to nie wiem, ale wiem, że jak wszedł na moje miejsce to cię obściskiwał, a ja nie mogłem na to patrzeć, więc odszedłem.
•Bartek o czym ty gadasz? Dobra chodź nie marudź...•złapałam go za rękę i chciałam iść potańczyć.
•Kochanie to chyba nie..•szukał wymówek, a ja go pocałowałam i pociągnęłam na parkiet.
    Każdy zaczął tańczyć i my też. Bartek oczywiście był "trochę" wyższy ode mnie, ale jakoś dawaliśmy rade.
•Może ja siądę, co?•śmiał się.
•Skarbie?!•pocałowałam go i ręce założyłam na jego szyje.
    Bartek się tylko uśmiechnął i objął mnie w pasie. Impreza trwałą to później nocy i każdy się dobrze bawił.
Nikt nie musiał wracać do siebie do domu, bo rodzice wynajęli pokoje w lokalu, więc każdy miał swój pokój. Po imprezie każdy poszedł do siebie i my z Polą też. Byłyśmy padnięte, ale każdy jeszcze się kręcił i nie dawali nam spać, więc zaczęłyśmy przeglądać moje prezenty. Było tego dużo..a do tego przyszedł do nas Bartek.
•Cześć..śpicie?•wyglądał zza drzwi.
•Jeszcze nie, a co?•pytałam zaczytana.
•To dobrze..•wszedł i wpakował się do nas na łóżko.
•Kochanie trochę duży jesteś. Weź się jakoś inaczej połóż..
    Bartek nam złączył łóżka ze sobą i się położyliśmy we troje i czytaliśmy. Przy kolejnej kartce Bartek spoważniał i przeczytał na głos.."Życzę ci skarbie wszystkiego co najlepsze. Kocham cie :*".
•Co to kurwa ma być?!•podniósł się zdenerwowany.
•Skarbie, a to nie od..ciebie?•zapytałam zdziwiona.
•Ja jak chce złożyć życzenia swojej dziewczynie to osobiście, a nie wypisuje jakieś bzdety na karteczkach.
    Siedziałam zdziwiona zachowaniem Bartka, bo po raz pierwszy przy mnie się tak zachował, że prawie się darł. Paulina to zauważyła i chyba chciała, żebyśmy to ze sobą wyjaśnili.
•Wecie co? Ja pójdę zobaczyć co robi reszta, a wy pogadajcie.•wstała z łóżka i wyszła.
    Siedzieliśmy w milczeniu. Ja dalej czytałam kartki urodzinowe, a Bartek siedział na łóżku oparty o ścianę i się patrzył raz na mnie raz zamyślony przed siebie.
•Kama?•mamrotał coś pod nosem, ale ja się nie odzywałam.•Przepraszam..poniosło mnie, ale dziwisz się?
•Tak dziwie się! Nie rozumiem o co ci chodzi! Cały czas widzisz, rzeczy, których nie ma!•odwróciłam się do niego i zaczęłam krzyczeć.
    Nikt by nas nie usłyszał, bo i tak muzyka jeszcze grała i było bardzo głośno.
•Kochanie..No weź się nie obrażaj..•przybliżył się do mnie i delikatnie musnął palcem moją rękę.
•Nie wiem kto dał mi tą kartkę ani kto niby mnie przytulał jak odszedłeś. Przesadzasz z tą zazdrością. Mogę znać powód?
•Powód? Jakiś rok temu byłem z dziewczyną. Tak wszystko było super i w ogóle..do pewnego czasu.
•Coś się stało? Bartek, ale ja..•wiedziałam, że nie chciał o tym mówić, więc chciałam przerwać, ale mówił dalej.
•W gazetach zaczęli wypisywać, że mnie zdradza, ale ja nigdy gazetą nie wierzyłem i nie wierze. Ona udawała świętą i zawsze jak usłyszała w telewizji o sobie to kłamała mi prosto w oczy, że to jakieś bajki. Był dzień przed moim wyjazdem do rodziców. Ona została u mnie..Zapomniałem czegoś i wróciłem się do domu. Ona dość szybko znalazła sobie za mnie zastępstwo, bo jak wszedłem to już lizała się z jakimś typem w mojej kuchni. Wtedy nie wiedziałem co robić, a ona oczywiście w kółko gadała "to nie tak jak myślisz". No ciekawe jak to było..pewnie jej język sam wpakował się do gardła tego typa. Wtedy też się dowiedziałem, że zdradzała mnie dużo wcześniej i była ze mną z jednego powodu...•położył się na łóżku i patrzył się na sufit.
•Bo byłeś siatkarzem..
•Właśnie..
•Kochanie przykro mi, ale chyba nie sądzisz, że ja mogłabym tak się zachować?•położyłam się obok i wtuliłam się w jego tors.
      W  TYM  SAMYM  CZASIE POLA :
    Kręciła się po korytarzu, bo nie miała gdzie iść. Usiadła pod ścianą i zaczęła słuchać muzyki. Nagle wróciły do niej te wszystkie wspaniałe lata z zespołem. Zamknęła oczy, a łza spłynęła jej po policzku. Nagle poczuła jak ktoś wyciera palec jej łzę z policzka.
•Co ty tu robisz?•pytała przestraszona gdy zobaczyła kto to.
•To samo co reszta, a coś się stało?
•Maciek...Przepraszam, że wtedy po dyskotece nie oddzwoniłyśmy, ale Kama zapomniała...
•Wyjaśnij mi coś. Dlaczego zawsze trafiam na was jak płaczecie?•uśmiechnął się chłopak.•Chodź do pokoju nie siedź tutaj sama..
    Poszli do pokoju Maćka i Paulina usnęła tam po długiej rozmowie. Została tam do rana, a Bartek u mnie. (Maciek to "chłopak z dyskoteki", który pomógł mi..)



-------------------------------------
Przepraszam jeśli się pojawiły gdzieś błędy :)
Jeśli macie pytania to piszcie w komentarzach lub zapraszam na aska :) - http://ask.fm/Cicha12
i gady gady :) -46597732

sobota, 16 lutego 2013

Rozdział IX "Jeśli na boisku czujesz się jak ptak, to poczuj, jak wspaniale jest latać, i fruń jak najwyżej po marzenia."-A.Gołaś

    Obudziła mnie mama odsłaniając zasłonę w przy oknie. Sonii to nie przeszkadzało, ale mi tak, więc wstałam. Mama powiedziała, że zaraz będzie gotowe moje śniadanie, więc ja w tym czasie poszłam się umyć i przebrać. Gdy schodziłam po schodach do kuchni już z daleka pachniało moim ulubionym deserem, czyli babeczkami nadziewanymi na słodko.
•Hm.. jak pachnie. Przypomniało mi się jak babcia zawsze ze mną robiła babeczki. Z jakiej to okazji?•podeszłam do stołu na, którym stały wypieki.
•Kochanie no jak to? Co ty o swoich 18 urodzinach zapomniałaś?•patrzyła zdziwiona mama.
•To dzisiaj? 5 lipca dzisiaj? Zapomniałam o swoich urodzinach..o boże! Chyba to wszystko ostatnio mnie przerasta, ale jedyny prezent jakiego oczekuję od samej siebie to może nie wygrana, ale żebym dała z siebie jak najwięcej.
•Na szczęście masz kochającą mamę, która nigdy nie zapomni o tobie.•mama podeszłą i wręczyła mi małą torebkę (typowo na urodziny).
•Co to?•uśmiechnęłam się.
•To jest..może ci się nie podobać, ale..zamknij oczy kochanie.
    Po kilku sekundach mama zawiesiła mi naszyjnik na szyi, ale go nie widziałam, bo miałam zamknięte oczy.
•Możesz otworzyć. I jak?•mama mówiła nadal uśmiechnięta.
•Wow..jest..
    Gdy zobaczyłam co wisi na mojej szyi, aż oniemiałam. Był to naszyjnik prawdopodobnie jeden z najdroższych..Cały połyskiwał srebrem i był z małych brylancików. Gdybym miała porównywać go do nowoczesnych to mniej więcej wyglądał tak....
•Mamo skąd ty go masz?•patrzyłam na swoje odbicie w lustrze i nie dowierzałam.
•Jest on po babci. Ona dała go mi na moje 18 urodziny, a teraz ja daję tobie.
•Ty powiedziałaś, że może mi się nie podobać, a on jest..•łzy mi napłynęły mi do oczu ze szczęścia i popłynęły po policzku.•Jest piękny! Nawet o takim nie marzyłam! Mamo kocham cię!
•Ciesze się, że ci się podoba.•mama podeszłą i mnie mocno do siebie przytuliła, a później pocałowała w czoło.
    Tak na prawdę to nigdy nie wybiegałam w przyszłość, a nawet gdy się dowiedziałam o meczu to nie żyłam tą "sensacją" całe tygodnie. Wolałam cieszyć się tym co jest teraz, bo życie czasami zaskakuje i to nie tylko pozytywnie. Tak też było z osobami, które bardzo dużo dla mnie znaczyły czyli moja babcia, która dowiedziała się, że ma raka i lekarze dawali jej góra 2 miesiące życia. Nie mogłam się z tym pogodzić, bo to ona nam pokazała, że warto kochać siatkówkę. Następnymi osobami ważnymi dla mnie są siatkarze.. Gdy dowiedziałam się, że wspaniały siatkarz miał wypadek i nie żyje nie wiedziałam co ze sobą zrobić..W mediach ciągle mówili jedno zdanie "Wspaniały sportowiec Arkadiusz Gołaś nie żyje!". Pamiętam wtedy próbowałam usnąć na zawsze i odejść tam gdzie moja babcia i on. Po prostu próbowałam się zabić. Na szczęście uratowała mnie Pola i teraz wiem, że nie warto się poddawać i mimo tego, że odszedł to i tak zawsze będzie w sercach wielu ludzi. Takiego człowieka jak był on oraz Agata Mróz nigdy nie zapomnę i będą w moich sercach.
•Kochanie wszystko w porządku?•pytała niepewnie mama.
•Tak przepraszam zamyśliłam się.•uśmiechnęłam się ciepło.
    Wtedy zadzwonił mi telefon. Był to Bartek i pytał czy mogłabym się z nim spotkać za pół godziny. Oczywiście się zgodziłam, więc zjadłam szybko śniadanie i tak jak mnie poprosił poszłam do hotelu gdzie się zatrzymali. Na początku miałam problemy z wejściem, bo mieli ochronę, ale zadzwoniłam po Bartka i wyszedł po mnie. Poszliśmy do jego i Piotrka pokoju.
•Cześć Pit.•weszłam uśmiechnięta.
•O cześć to ja idę do chłopaków na siłownie. Nie będę wam przeszkadzał narka.
    Ja położyłam się na łóżku Bartka i zaczęłam oglądać zdjęcia, które widniały na ekranie laptopa. Było tam dużo zdjęć Bartka z bratem. Nagle przełączyłam i na ekranie pojawiło się..moje zdjęcie! Nie wiedziałam skąd on ma je, bo przecież nie robił mi zdjęć ani ja jemu.
•Bartek skąd masz moje zdjęcie?•zdziwiłam się.
•Aaa..No wiesz..
•No nie wiem! Przecież nie robiłeś mi zdjęć jeszcze ani nic...Skąd je masz?!
•Ma się te znajomości..No, bo wiesz ja znałem cie już dużo wcześniej niż przyjechaliśmy do Krakowa.
•Kochanie dobrze się czujesz?
•Pamiętasz mecz Polska-Brazylia? Wtedy byłaś na meczu z jakimś chłopakiem i Pauliną. Dobra chodzi o to, że przed meczem jak wchodziłaś na halę to ja wychodziłem i..
•Tak wpadłeś na mnie i prawie mnie zgniotłeś, bo polecieliśmy na ścianę. Zachowałeś się jak jakiś dupek..
•Tak, ale ja chciałem przeprosić niestety ten koleś chyba to zauważył i gdy ja na ciebie patrzyłam chcąc przeprosić on zaczynał cie całować...Mniej więcej przez to przegraliśmy pierwszego seta. Nie mogłem się skupić, bo zależało mi na tym, żeby nie wyjść na jakiegoś gwiazdora, który ma w dupie cały świat.
•Kochanie to tak. "Ten koleś" to był mój brat i on mnie nie całował, a pewnie udawał, bo był na ciebie wkurzony. Dziwisz się? Jak by na Kubę jakiś wielkolud haha.. bez urazy wpadł to co byś zrobił?
•Dzięki..no to dobra, ale właśnie dlatego szukałem cię w necie i znalazłem. Właśnie stąd zdjęcia.
•Oj Bartuś..•pocałowałam go gdy kucał przy łóżku obok mnie.•Chodźmy na spacer. Proszę!
•Jak sobie życzysz. Gdzie chcesz iść? Może tutaj do parku obok hotelu?
    Pomysł Bartka mi się spodobał, więc tam poszliśmy. Było tam pięknie. Dzieci bawiły się na placu zabaw i biegały po całym parku. Nagle jedno z nas wpadło centralnie w moje nogi. Jego mama wstała i podeszła do nas uśmiechnięta. Byłą młoda..może 23 lata nie więcej.
•Miki chodź kochanie. Przepraszam was za synka.•uśmiechała się.
•Nic się nie stało..Mikołaj masz na imię?•kucnęłam przed chłopcem i się uśmiechnęłam.
•Mamusiu to pan z boiska.
    Po tych słowach wszyscy zaczęliśmy się śmiać, ale nie długo. Jak Mikołaj krzyknął podekscytowany do Bartka, że jest siatkarzem znaczy "panem z boiska" zleciały się tłumy nastolatek, które piszczały i torpedowały wszystko co stało im na drodze czyli mnie i Mikołaja..Miki się prawie wywalił,ale złapałam go w ostatniej chwili, a ja zostałam uratowana przez swojego chłopaka, bo bym nieźle rąbnęła. Bartek gdy na mnie patrzył miał minę "błagam zabierz mnie stąd!", ale co ja mogłam? Odeszłam z Mikołajem i jego mamą obok na ławkę.
•Skoro mały już poznał Bartka to ja się przedstawię..Kamila jestem.•uśmiechnęłam się.
•Iza. Miło mi.•odwzajemniła uśmiechem.•Bez urazy, ale te fanki to z biegiem czasu to coraz gorsze.
•No teraz to przesadzają te całe "fanki". Sadziłam, że fan to osoba, która szanuje swojego idola i wzoruje się na nim, a nie torpeduje wszystkich, żeby tylko być jak najbliżej niego piszcząc i rzucając się na swojego "ulubieńca".. •mówiłam za żenowana widokiem.
•Wy jesteście parą?
•Tak..
•No to będziesz miała ciężko..byłam dziewczyną siatkarza tak jak ty i było super jak nigdy, ale niestety media wymyślały jakieś głupoty na przeważnie mój temat i Michał pewnego dnia uwierzył tym głupotom.
•Michał? Przepraszam, że się dopytuje, ale czy chodzi o Kubiaka?•pytałam zdziwiona, bo gadałam z Kubiakiem o jego byłej i on zawsze chciał do niej wrócić..
•Tak skąd wiesz? A no tak chłopak..
•Nie Bartek przecież cie nie poznał, chyba..A w ogóle znaliście się z Bartkiem?
•Na treningach czasami gadaliśmy i nie chce nic mówić, ale..inaczej zapytam..od kiedy jesteście para? Bo on cię poszukiwał, ale nigdy mu się to nie udało, a teraz widocznie szczęście dopisało.
•Oj mój Bartuś.. ha ha..Czy Mikołaj..
•Co Mikołaj? Pytaj śmiało w końcu miałam podobnie jak ty.•uśmiechała się Iza.
•Czy on jest dzieckiem Michała?
 •Tak.. ale Misiek w to nie wierzy i właśnie przez to odszedł, bo paparazzi widziało mnie z "jakimś mężczyzną", z którym się przytulałam..Ten mężczyzna to mój brat, ale Michał wiadomo jaki jest czyli udany i zdania nie zmienił gdy zaszłam w ciąże, bo sądził, że to nie jego dziecko. Mały codziennie pyta o tatę, a ja codziennie muszę wymyślać nową historie.
•Mam pomysł! Poczekaj chwilę..
    Podbiegłam do mojego chłopaka oczywiście nie mogąc się dostać, ale zauważył i sam podszedł. Wyjaśniłam mu kim jest ta dziewczyna i całą jej historie. Opowiedziałam o moim pomyśle i się zgodził..Zaprosiłam Izę i Mikołaja na mecz i ruszyliśmy na halę. Przy okazji zadzwoniłam po Paulinę, żeby przyszłą na halę. Gdy Paulina przyszła zapoznała się z Izą i Mikołajem i zaczęłyśmy we 3 rozmawiać, a Bartek odbijał sobie z Mikim.
•Iza kiedy ostatnio widziałaś się z Michałem?•zapytałam uśmiechając się lekko pod nosem.•Bo wiesz co, ja sądzę, że on nie chciał odejść, ale speszył.
•Iza zostaniesz na mecz tak?•zapytała Pola.
•Jasne, bo Mikołaj to chyba już Bartka nie odstąpi.•zaczęłyśmy się śmiać gdy zobaczyłyśmy jak Bartek bawi się z młodym.
 .....................
   Było przed 15.00. Ja jeszcze jakimś cudem załatwiłam miejscówkę na widowni obok siatkarzy Izie i Mikołajowi. Powoli wszyscy się schodzili, a u nas był już cały zespół. Jeszcze nie byłyśmy w strojach, ale zrobiłyśmy sobie trening polegający na rozciąganiu mięśni. Stres już nas dopadł, ale miałyśmy ogromne wsparcie w naszych rodzina. Ja byłam ciekawa czy tata dotrzyma obietnicy i przyjdzie. Czas bardzo szybko leciał. Dziewczyny z przeciwnej dziewczyny podobno nie były szkolone przez siatkarzy (nawet jeśli by chciały to by nie mogły, bo u nas byli), bo uważały się za Mistrza Polski. No to prawda..Miały taki tytuł, ale my miałyśmy zamiar go wywalczyć w tym własnie meczu. Trener przyszedł i zaczęło się wsparcie na duchu. Był jeden problem..Chłopaki nie mogli nam podpowiadać ani nie mogli ogólnie się z nami kontaktować w czasie przerw i przed meczem. Zaczęła się rozgrzewka, a sadzę, że np. Bartek już rozczytał ich możliwości mniej więcej, więc..ja wyszłam niby do łazienki i dałam znak Bartkowi, żeby poszedł za mną.
•No jak się czujesz przed twoim wielkim meczem?•podszedł Bartek do mnie i mnie przytulił.
•Kochanie? Bo wiesz co..? Zrobiłbyś coś dla mnie?•zrobiłam sodką minę i lekko się uśmiechnęłam.
•Jasne! Dla ciebie wszystko.•jak zwykle się uśmiechnął i mnie pocałował.
•No bo ty zapewne razem z chłopakami odczytaliście ich taktykę i możliwości..prawda?
•Powiedzmy..Kochanie wiesz, że nie mogę ci pomagać..No, ale obiecałem, że dla ciebie zrobię wszystko, więc oczywiście..
    Bartek wyjaśnił mi wszystko, a później oczywiście oczekiwał, że się odwdzięczę, ale musiałam iść na halę.
Wyszłam pierwsza z wymówką, że byłam w toalecie, a Bartek poczekał chwilę po mnie i wyszedł za mną. Gdy weszłam zauważyłam tatę na trybunach i bardzo mnie to podniosło na duchu.
...................
    Mecz się zaczął...
Pierwszy set szedł nam dość dobrze. Prowadziłyśmy 5 punktami prawie pod koniec meczu..20:15.
    Zagrywka była po naszej stronie i Paulina miała ją wykonać. Widziałam strach w jej oczach, ale skupienie na twarzy. Podrzuciła...Udało się! Walnęła asa serwisowego! Te 5 punktów, które dzieliło nas od wygranej w pierwszym secie nadrobiłyśmy i wygrałyśmy!
    Drugi set był trudniejszy, bo dziewczyny z przeciwnej drużyny były bardziej skupione i lepiej wykonywały ataki, zagrywki itp. Była końcówka seta..23:24 (nasza drużyna : przeciwnik). Zagrywka była po stronie przeciwnej. Spodziewałam się bardzo mocnej zagrywki..i taka była. Odebrałam i upadłam...Niestety nie mogłam się podnieść, bo mi się coś w kostkę stało. Wstałam, ale nie mogłam ustać na tej nodze. Akcja trwała nadal..Piłka była po naszej stronie siatki ja jakimś cudem wystawiłam do Pauliny i  ona zaatakowała..Udało się! Remiz! Ja miałam iść na zagrywkę niestety nie dałam rady i upadłam..Bartek szybko podbiegł i mnie zaniósł na ławkę. Za mnie na zagrywkę weszła rezerwowa. Wygraliśmy! Drugi set wygrany!
    Trzeci set się zaczął, ale mnie oczywiście nie chcieli wpuścić! Lekarze stwierdzili, że po prostu jest skręcona kostka, więc chciałam wrócić na boisko, bo to nic takiego.
•Nie pozwolę ci rozumiesz?! Nie możesz! Będzie jeszcze gorzej z twoją nogą.•darł się Bartosz.
•Po pierwsze nie wydzieraj się na mnie, a po drugie muszę wejść, bo to moja szansa życiowa. Bartek kto jak kto, ale ty powinieneś wiedzieć coś o tym.
•Przepraszam, ale kochanie boje się o ciebie, przecież wiesz, ze jak nadwyrężysz jeszcze bardziej to będzie masakra..
•Nie będzie, nie bój się.•pocałowałam go w policzek.
    Bartek od momentu mojego zejścia z boiska cały czas siedział przy mnie mimo, że nie powinien. Strasznie się bałam, ale wierzyłam, że wygramy.
•Michał!•zawołałam trenera.•proszę pozwól mi wejść.
•Ma racje..Wpuść ją. Poradzi sobie.•dodał Bartek.
    Za zasługa Bartka weszłam na boisko. Niestety dopiero w połowie meczu, ale lepsze to niż w ogóle nie wchodzić. Dziewczyny się tylko uśmiechnęły, a gra ciągnęła się dalej.
......Gra prawie dobiegała do końca (ale w siatkówce nic nigdy nie wiadomo), a ja tym razem poszłam na zagrywkę. Było 23:23. Dwie piłki dzieliły nas od zwycięstwa..Strasznie się bałam, bo to ode mnie mogło zależeć czy zdobędziemy punkt..jeśli bym dobrze zaserwowała. Stałam z piłką w ręku i nie wiedziałam zbytnio co robić. Kibice drużyny przeciwnej zaczęli wygwizdywać i drzeć się "Sito!". Podszedł do mnie Winiarski.
•Młoda nie denerwuj się. Wycisz słuch i skup się na odbiciu.
•Łatwo ci mówić, bo nie ty tu stoisz i nie od ciebie zależy czy zdobędziemy punkt.
•Dobra inaczej. Zamknij oczy.
•Co?!
•No zamknij. Wyobraź sobie teraz, że jesteś sama na hali...tylko ty, piłka, siatka i boisko. Wyobraź sobie te dni jak cie uczyła babcia gry..
•Skąd..?!
•Ci..wyobraź sobie i uwierz w siebie, bo my wierzymy bardzo mocno. Powodzenia!
    Odszedł na ławkę, a ja go posłuchałam i zamknęłam oczy. Wyobraziłam sobie babcie, która odbijała ze mną piłkę. Pocałowałam piłkę..Podrzuciłam...Jest udało się! Nie odebrały! Następna szansa. Zrobiłam krok po kroku tak jak poprzednio...As!! As serwisowy! Wygrałyśmy! Udało się!! Chłopaki zlecieli się na boisko i zaczęli podnosić nas na ręce. Ja wskoczyłam na ręce do Winiarskiego i go mocno przytuliłam. Podziękowałam za radę, ale oczywiście Bartek od razu robił głupie miny patrząc na nas, więc podeszłam do niego.
•Co ci? Ja mu tylko podziękowałam za to, że mi doradził co mam zrobić..
•Jak ja ci podpowiedziałem to od razu uciekłaś na boisko.
•Bo zaczynał się mecz! Bartek przestań! O co ci chodzi?
    Rozmowę, a raczej sprzeczkę przerwała przemowa przez mikrofon. Mówił trener kierując słowa do nas..Zebrałyśmy się z dziewczynami na środku sali przytulone do siebie i patrzyłyśmy na niego.
•Dziewczyny chciałem wam podziękować za tyle lat pracy z wami...Niczego nie żałuje nawet jeśli trafiały się gorsze mecze, a nawet przegrane. Zawsze po takich meczach siedzieliśmy na hali i pocieszaliśmy się nawzajem. 5 lat z wami to są najlepsze lata mojego życia. Stworzyliśmy jedną wielką prawdziwą rodzinę i dziękuje wam za to. Nie powinienem tego mówić, ale taka jest prawda..Jesteście najlepsze!
    Gdy Michał przemawiał i dziękowała stałyśmy i patrzyłyśmy na niego zapłakane. Łzy nam spływały po policzkach, a na koniec wręczał nam puchar, który dostał jako trener drużyny. Zrobiło się zamieszanie i dziewczyny powiedziały, żeby któraś z nas poszła podziękować za wszystko. Ja się bałam, a wiedziałam, że Paulina ma wygadane i poprosiłam ją oto. Oczywiście się bała, ale zgodziła się...
•Dzień dobry. Chciałam podziękować w imieniu drużyny.. za dzisiejszy mecz i doping, bo bez niego byśmy nie dały rady, ale przede wszystkim chciałyśmy podziękować jednej osobie, która wierzyła w nas i dzięki tej osobie wspięłyśmy się tak daleko. Michał to ty szukałeś różnych metod, żebyśmy były coraz lepsze. Nie wiem jak co się to udało, ale nawet siatkarze przyjechali nas trenować. Ten puchar i wiele naszych innych należy się tobie. To ty jesteś najlepszy i tą rodziną nadal będziemy. Postanowiłyśmy zostać w drużynie i dalej brać udział w turniejach mimo, że będziemy uczęszczać do szkoły sportowej..Dziękuje.
    Potem zaczęliśmy się przytulać. Po jakiejś godzinie zrobiło się pusto na sali. Byłam tylko ja, Pola no i oczywiście Iza z małym. Chłopaki gdzieś się ulotnili. Siedziałyśmy tak chwilę i gadaliśmy, a później wróciliśmy do siebie, a Iza z małym obiecała, że zadzwoni i podała także swój numer. Weszłam do salonu, a na stole obok mamy zauważyłam..



















poniedziałek, 11 lutego 2013

Rozdział VIII "Staram się żyć każdym dniem, cieszyć się tym, co przynosi. Myśleć o tym, co dobre, a nie złe..."-A.Mróz-Olszewska

Wtedy podszedł do nas Patryk ze swoimi kumplami. Przestraszyłam się, bo po nim wszystkiego można było się spodziewać. Usiadł obok jakby nigdy nic i się patrzył w moje oczy.
•Patryk..błagam cię przestań. Daj mi spokój.•mówiłam przestraszona i zmęczona jego zachowaniem.
    Spojrzałam na Bartka błagalnym wzrokiem, żeby przyszedł. On był zdziwiony, ale posłuchał i przyszedł. Ja szybko wstałam, ale niestety Patryk złapał mnie za nadgarstek. Poczułam się tak jak wtedy na dyskotece. Bartek patrzył na mnie zakłopotany, ale postawił się za mną.
•Co to ma być?! Puść ją!•zdenerwował się.
•Bo co pobijesz mnie?•śmiał się mój były ze swoimi kumplami.
    No i się stało..Uderzył go..
•Bartek nie! Coś ty zrobił?!•nie wiedziałam czy dobrze robię drąc się na niego, ale to z emocji.
    Bartek spojrzał mi prosto, odwrócił się i szedł przed siebie.
•Nienawidzę cie!! Nienawidzę!•krzyczałam na całe gardło, a po policzkach płynęły mi łzy.•Pola idź z Sonią do domu do nas proszę cie.
•Jasne, a ty leć za nim.
 Szukałam Bartka w okolicach gdzie razem byliśmy, ale nigdzie go nie było. Zrezygnowana szłam uliczką Krakowa..i na chodniki pod budynkiem zauważyłam siedzącego Bartka.

      
•Kochanie..•podbiegłam ze łzami w oczach.
    Bartek zachowywał się tak jakby mnie tam nie było. Niby dopiero co zostaliśmy parą, a on już zamiast mi zaufać to wolał zwiać.
•Bartek! Myśl sobie co chcesz, ale najpierw mnie wysłuchaj!•dłońmi objęłam jego podbródek i skierowałam  jego twarz na moją.
•Kto to był?•po kilku minutach milczenia zapytał drżącym głosem.•Mogłaś powiedzieć, że masz kogoś jak cię pocałowałem, a nie..
•Zamknij się na chwile!•kucnęłam przed nim i go pocałowałam.•Posłuchaj ten chłopak to..to mój były. Dzisiaj był u mnie jego kumpel, sam zresztą widziałeś. On nie chce dać mi spokoju, a ja nie mogę nic zrobić. Sądziłam, że jeśli Dominik zobaczy, że mam kogoś i przekaże to Patrykowi to ten da mi spokój. Niestety bardzo się pomyliłam. Ja się go brzydzę, ale on ciągle przychodzi do mnie. Wtedy przed kinem to też był on jak na ciebie wpadłam..•usiadłam zrezygnowana i nie mogłam powstrzymać łez.
•Chodź do mnie.•złapał mnie za rękę i usiadłam pomiędzy jego nogami, a on mnie przytulił.•Jednego nie rozumiem..skoro chciałaś, żeby przestał cię nachodzić to dlaczego tak zareagowałaś jak mu przywaliłem?
•Zobaczysz w ciągu paru dni..Będzie próbował zamienić nasze życie w piekło.
•Kochanie, a co on ci zrobił, że tak go nie nienawidzisz?
•Mogę kiedy indziej ci odpowiedzieć? Przepraszam, ale jestem zmęczona..Chodźmy to dziewczyn już..
    Bałam się, że Patryk planował zemstę, ale przy Bartku czułam się bezpieczna. Wróciliśmy w milczeniu. Bartek tylko cały czas mnie przytulał.Bartek mnie odprowadził i poszedł do hotelu. Dziewczyny chyba były zadowolone po tej akcji jak Bartek przywalił Patrykowi.
•Hej mamo. Już wróciłaś? A gdzie mały?•weszłam uśmiechnięta, a raczej udając taką.
•Kochanie musimy pogadać..Co do "małego".•mama się uśmiechała pod nosem.
•Ale chodzi ci o Maksa?•zdziwiłam się.
•Dziewczyny usiądźcie, bo musimy pogadać.
    Poszłyśmy do salonu i nie wiedziałam czego się spodziewać ze strony mamy. Mama patrzyła na nas próbując schować uśmiech z twarzy.
•Kochanie..ostatnio dzwoniła do mnie stara znajoma. Rozmawiałyśmy nie dawno i dzisiaj się z nią spotkałam. Pracuje ona w Domu Dziecka. Mówiła, że ostatnio dostali chłopca w wieku 4 lat i jest on wyjątkowo uzdolniony. W swoim domu z rodzicami biologicznymi miał tragedie..Wykorzystywali go do zarabiania pieniędzy, a jak nie robił tego co chcieli to go po prostu bili to nieprzytomności. Podobno muszą  znaleźć rodzinę dla niego, bo jest w totalnym szoku i dzięki nowej rodzinie może z tego wyjść. Pomyślałam, że my mamy całe piętro wolne, a my jesteśmy no powiedzmy, że jeszcze młodzi i..•mówiła mama uśmiechnięta ze łzami w oczach.
•Mamo na prawdę chciałabyś? Jesteś kochana! Kocham cie Pomóżmy maluchowi błagam!•piszczałam ze szczęścia i łzy mi spływały po policzku, ale tym razem ze szczęścia.
•My z tatą już ustaliliśmy spotkanie z nim i jeśli nas polubi to nie widzimy przeszkody. Teraz tylko jego zdanie się liczy..Widziałam tego malucha na zdjęciach to jest po prostu piękny.•mama ocierała łzy z policzków.
•Mamo, a kiedy to spotkanie? Bo mamy jutro mecz..a nie mogliby przyjechać z nim?
•Niestety kochanie, ale za wcześnie na takie spotkania. Powiedzieli nam, że w weekend będziemy mogli do niego jechać. To jeszcze 3 dni.
    Byłam bardzo szczęśliwa, bo zawsze marzyłam z Sonią, żeby mieć jeszcze braciszka lub siostrę. Wtedy zadzwonił do mnie telefon..
•Przyjdźcie na trening z łaski swojej! Jutro mecz!•krzyczał Michał(trener) przez telefon.
•Ok.•rozłączyłam się.
•No to ciociu my na trening lecimy, ale ostrzegam, że ja też maluchem będę się opiekowała.•śmiała się Pola.
•Jasne lećcie, a ty Sonia pomożesz wybrać meble dla małego, bo sądzę, że nam się uda załatwić te wszystkie sprawy.
    Poszłyśmy na trening i zostałyśmy na nim do wieczora. Musiałyśmy dawać z siebie najwięcej. Niby było luźno, ale my w głowach miałyśmy poukładane •"Skup się Jutro mecz! Daj z siebie najwięcej ile możesz!" i z takim postanowieniem minął cały trening. Do domu wróciłyśmy wykończone, ale oczywiście szczęśliwe. Pola musiała iść do siebie do domu. Ja jak wróciłam to jedyne na co miałam ochotę to kąpiel w ciepłej wodzie, ale niestety nie mogłam sobie jej sprawić.
•Kochanie po treningu przed meczem musisz posiedzieć w lodzie wiesz o tym?•mówiła mama patrząc na mnie lezącą na kanapie.
•Niestety jak zawsze masz racje. Wsypałabyś mi lody do wanny? Ja nie mam siły.•mamrotałam.
•Jasne tylko przebierz się w strój specjalny.
    Chodziło mamie o komplet sportowy, ale służący tylko do rozciągania i właśnie siedzenia w lodzie. Komplet składał się ze stanika sportowego oraz majtek. Mama miała doświadczenie, bo babcia była trenerka siatkarek. Siedzenie w lodzie i zimnej wodzie pomaga zapobieganiu zakwasów i skurczy.
•Kamila już łazienka już gotowa chodź.
    Wzięłam sobie moje głośniki nastawiłam na piosenki i niestety musiałam wejść do lodowatej wody i lodu. Do tego zaczął mi dzwonić telefon.
•Sonia chodź na chwilę! Błagam obierz mój telefon.
•Dobra..o to Bartek!
•Daj mi zaraz sobie z nim pogadasz.
•Dobra to mnie zawołaj jak coś.
    Sonia wyszła, a ja ledwo co mówiąc od zimna odebrałam telefon.
•Co chcesz o tej godzinie? Już się stęskniłeś?•mówiłam zadowolona do telefonu.
•Tak i to bardzo. Jak tam po treningu? Ja nie mogłem niestety przyjść, bo trener z Bełchatowa dzwonił i mam złą wiadomość..•mówił niepewnie.
•Nie Bartek proszę cię! Nie mów mi, że musisz..•przestraszyłam się.
•Tak kazał nam przyjechać na treningi, ale załatwiłem to i w weekend musimy wrócić do Bełchatowa w ostateczności.
•W weekend..? Fajnie..Dobra trudno kochanie, bo moja mama dość dużą niespodziankę nam zrobiła, I akurat..dobra nieważne.
•Co? Jaka niespodzianka? Skarbie czy ja o czymś nie wiem?
•Nie nic..nieważne. Jutro ci powiem. A Bartuś? Mam do ciebie pytanie..
•No to mów, a coś złego?
•Kochanie gdybyś miał okazje pomóc jakiemuś maluchowi oraz mógłbyś spełnić jego marzenia to co byś wybrał? Zdanie ludzi, którzy twierdzą, że to strata czasu czy posłuchał byś serca?
•Dlaczego pytasz o takie coś? Kama wszystko w porządku? Ale odpowiadając na pytanie..Wybrałbym serce, bo maluch byłby dla mnie ważniejszy niż opinia ludzi.
•Kocham cię. Ja muszę kończyć, bo siedzę w lodzie, a sam wiesz jakie to miłe no nie..Skarbie, a weź pogadaj jeszcze z Sonia, bo dzisiaj chyba jej się spodobało to jak przywaliłeś Patrykowi. Widać serce mojej siostry już zdobyłeś.•zaczęłam się śmiać zapominając o lodzie.•Ał..zimno..
•Tylko jej? No wiesz, co?! A to "kocham cię" przed chwilą to co z przymusu?
•Oj kochanie..Tak moje tez zdobyłeś..Dobra wołam młodą. Pogadaj z nią. Kocham cie.
•Ja ciebie też, ale przekonasz się o tym później.
•Sonia? Chodź skarbie masz Bartka!
    Sonia zabrała mi telefon i wyszła do siebie. Chwilę później przyszłą mama. Wreszcie miałam okazje z nią pogadać o wszystkim.
•Kama kto to ten Bartek?•pytała uśmiechnięta mama.
•Bartek? Hmm..•również się uśmiechnęłam.
•Dobra wyłaź i do łóżka. Pogadamy za chwilę.
    Zrobiłam jak mama powiedziała. Poszłam do łóżka, a ruszać to się nie mogłam. Bolało mnie wszystko, ale się tym nie przejmowałam. Mama przyszła położyła się obok i zaczęła mi pleść kłosa. Kochał jak "bawiła" się moimi włosami.
•No to powiesz kto to jest? Bo Sonia jest tak z nim zagadana, że nic nie słyszy jak do niej mówię.
•Bartek to on..•pokazałam na plakat Kurka wiszący na ścianie.
•Wiem kto to Kurek kochanie, ale jak to? Nie rozumiem..Wiem tyle, że was trenują do jutrzejszego meczu, ale to może on tak dzwonić do ciebie wieczorem?
•Jutro ci go przedstawię, a on nie jest już moim trenerem..•uśmiechałam się sama do siebie.
•"Już"? Kochanie czy wy jesteście razem? Nic mi nie powiedziałaś..
•Mamo on od wczoraj jest moim chłopakiem..ha ha i do tego od wczoraj Sonia się w nim zadłużyła na śmierć. Nie no żartuje ona woli Winiarskiego, ale niestety jest zajęty.•zaczęłyśmy się śmiać z mamą, a Sonia wszystko słyszała.
    Wpadła do pokoju i zaczęła się "wojna na poduszki". Jej ukochana zabawa, w której zawsze wygrywała.
•Szkoda, że taty nie ma..Znowu jak za starych dobrych czasów byśmy się bili na poduszki i wygłupiali. Dlaczego on ciągle musi pracować?
•Kochanie wiesz, że tata by chciał siedzieć w domu, a nawet gadał o tym z szefem. Jego szef się zgodził, żeby robił projekty w domu, ale wtedy byśmy musiały dla taty przyrządzić jego prywatny gabinet. Ja ostatnio tak rozmyślałam, co wy na to?
•Dobre!! A mamo jeszcze wrócę na chwilę do mojego meczu. Będzie tata?
•Powiedział, że się postara, a wiesz, że tata zawsze dotrzymuje słowa.
•Mam nadzieję, bo chcę, żebyście poznali chłopaków i mojego..
•Tak chłopaka Kam! Chłopaka Kamy! A właśnie prosił, żebym jeszcze cię ucałowała od niego na dobranoc!•Sonia rzuciła się na mnie i zaczęła mnie całować w usta i policzki.
•Mój wariat! Widzisz Sońka niedługo może będzie nas tu troje i będziemy się tak wygłupiać. Niestety mam złą wiadomość..Jak pojedziemy do małego w weekend to Bartek wtedy wyjeżdża do Bełchatowa.
•Co?! Ale jak to?
    I gadałyśmy we trzy tak do później nocy o meczach, o małym, o nas, o siatkarzach i później ja z Sonią usnęłyśmy, a mama poszła do siebie.


















Rozdział VII "Wiara w zwycięstwo źródłem sukcesu."-H.Wagner

    Obudził mnie dzwonek do drzwi. Ktoś bez przerwy naciskał go i prawdopodobnie był zniecierpliwiony. Założyłam bluzę taty, w której zawsze chodziłam i zeszłam na dół otworzyć drzwi.
•No nareszcie..•gdy zobaczyłam kto stoi przede mną zamarłam.
•Co ty tu robisz?! Kolega cię przysłał?!•wkurzyłam się, bo nie miałam ochoty gadać o moim byłym.
•Kama przecież wiesz, że był wtedy pijany i nie panował nad sobą, a tym bardziej nie wiedział co robi.•tłumaczył kumpel Patryka.
•Dominik nie nachodź mnie, a Patrykowi przekaż, że ma zniknąć z mojego życia raz na zawsze, bo ja już to zrobiłam. Ty nie wiesz co on mi robił, więc go nie tłumacz proszę cie.
    Wtedy zauważyłam jak Bartek wchodzi do mnie na podwórko.
•Hej mała!•krzyknął i szedł w moim kierunku.
    Wpadłam na pomysł, że będę udawała, że ja i Bartek jesteśmy razem to wtedy Patryk i jego durni kumple dadzą mi spokój.
•Cześć kochanie!•wybiegłam do niego i go przytuliłam.
•Co?!•zaczął się śmiać.
•Zamknij się! Udawaj, że jesteśmy razem przez chwilę. Błagam..•szeptałam mu to ucha.
    Zgodził się. Dominik stał jak wryty, bo po pierwsze to był siatkarz, a po drugie przytulałam się z nim i w ogóle. Bartek chyba aż za bardzo się wczuł w swoją rolę..
•Kto to skarbie?•przytulał mnie od tyłu.•Wiesz, bo wczoraj było fajnie, ale..•drażnił się ze mną i próbował powstrzymać śmiech.
•Jeśli chcesz to idź do domu i na mnie poczekaj..Ja kochanie do ciebie przyjdę za chwilę.•wydusiłam z siebie te słowa, ale późnij musiałam się tyłem odwrócić, żeby Dominik nie widział, że się śmieje.
    Dominik był bardzo zmieszany i widać było, że nie wiedział co robić. Bartek nie patrzył na niego ani na to, że tylko udaje mojego chłopaka. Zaczął mnie obejmować w pasie i całować po szyi, a ja się coraz bardziej wkurzałam na niego.
•Bartek, kochanie poczekaj na mnie w domu.•walnęłam go łokciem w brzuch tak, żeby Dominik nie zauważył.
•Się robi..•pocałował mnie w policzek i poszedł do środka.
    Z kolega Patryka wyjaśniłam wszystko i miałam spokój (tak mi się bynajmniej wydawało).
•O moja dziewczyna przyszła!•śmiał się Bartek siedząc przy kuchennym stole.
•Ciszej bo dziewczyny śpią, a tak w ogóle co to miało być?! Te pocałunki i przytulanie?!•próbowałam mówić szeptem stojąc naprzeciwko niego.
•No miałem być twoim chłopakiem, więc..
•Jesteś wielki! Ha ha..•nie mogłam powstrzymać śmiechu, bo znowu robił swoje boskie miny.
    Zapomniałam, że mam na sobie tylko bluzę i krótkie spodenki (których nie było widać spod bluzy). Chodziłam po kuchni nie zwracając większej uwagi na to, że Bartek cały czas się na mnie patrzył. Akurat leciała jedna z moich i Poli ulubionych piosenek w radiu "One Day-Asaf Avidan".
•E piękna..•szepnął Bartek jak robiłam sobie śniadanie.
    Ja się tylko uśmiechnęłam do niego i wróciłam do robienia kanapek. Nagle poczułam dłonie Bartka na moich biodrach. Coraz bliżej się przysuwał aż w końcu mnie przytulił. Ja byłam sparaliżowana, więc stałam i nic robiłam. Bartek odgarnął moje włosy z szyi i zaczął mnie po niej całować. Odwróciłam się przodem do niego, a on zamiast przestać położył dłoń na moim policzku, a drugą na biodrze. Zaczął mnie namiętnie całować w usta. Ja tylko zamknęłam oczy i odwzajemniłam jego pocałunek.
    W domu na szczęście byłyśmy tylko we trzy no i oczywiście Bartek. Mama prawdopodobnie zabrała Maksia i pojechała na miasto, a tata pojechał rano do pracy. Staliśmy tak przy blacie kuchennym patrząc na siebie.
•Chodź na górę, bo muszę się przebrać w normalne ubranie.•złapałam go za rękę i poszliśmy na górę.
•Mi skarbie podoba się twój strój..•uśmiechnął się siedząc na łóżku u mnie w pokoju.
•"Skarbie"? Oj Bartuś..•śmiałam się przeszukując moją szafę.
•Jak udawałem twojego chłopaka to tak mówiłem, a jak jestem nim to nie mogę? Zostaw te ubrania i chodź do mnie.•marudził i cały czas patrzył na mnie.
•Bartuś wiesz co? Zaraz dziewczyny wstaną, więc chyba będziesz musiał iść do siebie.•usiadłam mu na kolanach i jeździłam palcami po jego włosach.
•Ok, ale to zaraz.•wstając wziął mnie na ręce, a po chwili położył na łóżku i zaczął całować.
•Bartek, przestań!•pisnęłam, gdy położył się obok i zaczął mnie całować.
•Kochanie, co się stało?•pytał lekko zmieszany uśmiechając się.•Słońce rozumiem..Nie bój się nic ci nie zrobię.
    Wstałam z łóżka i nagle w środku poczułam żal do samej siebie. •Ale z ciebie idiotka! Co ty odwalasz?! Bartek szybko podszedł do mnie i mnie do siebie przytulił. Czułam się bezpieczna i szczęśliwa, a mimo to bałam się. To wszystko przez tego debila Patryka!
•Kama?•wołała najciszej jak mogła Pola.
•Cześć tutaj jestem. Jak się spało księżniczko? Bo Sonia to nie patrzyła, że z nią śpimy i powiedzmy lekko nas skopała.•zeszłam po schodach na dół do kuchni, a za mną Bartek.
•Cze..Bartek?•uśmiechnęła się Paulina.
•A co już nie można przyjść pogadać?•drażnił się Bartek.
•Ej może tak ciszej? Sonia jeszcze śpi, a jak się obudzi przez was to będzie wasz problem..•uśmiechnęłam się i pokazałam im język.
•Ko..•zaczął coś mówić Bartek, ale przerwał. Ja się domyślałam co, ale nie zareagowałam.
•Co?! To wy?! Ha ha fajnie wiedzieć!•śmiała się Paulina.
•Cii..! Obudzisz mi siostrę! A Pan Bartosz nie wiem co chciał powiedzieć.
•Kochanie..•podszedł do mnie uśmiechając się.
•Dobra ty robisz śniadanie! Proszę tylko szybko.•zaczęłyśmy się śmiać z niego, ale Kurkowi to chyba pasowało.
    Chwilę później zeszła na dół Sonia. Prawdopodobnie słyszała naszą rozmowę i ciągle wypytywała o głupoty i sobie żartowała.
•Cześć wam! Fajnie, że będę miała siatkarza w rodzinie!•śmiała się.
    Gadaliśmy dopóki każdy nie zjadł, a później Sonii się chciało iść na lody, więc poszliśmy we czworo. Bartek cały czas szedł obok przytulając mnie.
•Kochanie może bym tak z siostrą pochodziła za rękę co?•szeptałam Bartkowi do ucha.
•Oj nie marudź.•śmiał się.
    Usiadłam z Polą na ławce, a Bartek z Sonia poszedł kupić lody. Wtedy podszedł do nas..




 













     

sobota, 9 lutego 2013

Rozdział VI "Nigdy nie pozwól, aby ktoś zniszczył twoje marzenia!"A.Gołaś

    Obudziło nas pukanie do drzwi. Nie chciało mi się wstać i otworzyć, ale nie miałam innego wyjścia. Do mojego pokoju wpadła uśmiechnięta Sonia.
•Heej! Co wy śpicie?•mówiła uśmiechnięta i skakała z radości jakby nie wiem co się stało.
•Ty, a nie za wcześnie na taki dobry humor?•mamrotała Pola.
•Wstawajcie!•skakała po łóżku Sonia.•Musicie coś zobaczyć!
•Jezu Sońka wyluzuj! Pali się czy co?!•pytałam zdziwiona.
•Chodźcie to zobaczycie!•złapała nas za ręce i zaprowadziła na dół.
    Przy kuchni stał tata z mamom, która stała tyłem i trzymała coś na rękach. Sonia podbiegła szczęśliwa, a ja i Pola trochę zdziwione szłyśmy zaspane.
•Kama,Pola patrzcie!•krzyczała szczęśliwa Sonia.
    Gdy moja mama się odwróciła już wiedziałam co wywołało taki atak szczęścia u mojej siostry. Magda(mama) postawiła na podłodze piękną śnieżnobiałą kuleczkę.
        Patrzyłam szczęśliwa z nie do wierzeniem. Zawsze marzyłam z moją siostrą o owczarku podhalańskim. Niestety nigdy nie mogłyśmy mieć, bo rodzice zawsze jakieś wymówki wymyślali.
•Jaki..!•kucnęłam szczęśliwa.•Nie wierzę! Skąd wy go macie?
•Leżał biedny w pudełku koło naszego domu..Wiem, że pewne osoby z tego domu kochają zwierzęta i marzyły o piesku, więc co nam szkodzi.•uśmiechał się tata.
•Na prawdę on zostanie?•pojawiły mi się łzy szczęścia w oczach, gdy wzięłam malutkiego na ręce.
•Już wszystko załatwiliśmy z weterynarzem, a teraz myśleć nad imieniem dla niego.•widać było, że mama też się bardzo cieszyła.
    Wzięłyśmy małego na górę i musiałyśmy się ubrać. Gdy byłyśmy gotowe mama zawołała nas na śniadanie.
Ja razem z Pola byłyśmy szczęśliwe, bo to co moje to i jej. Gdy jadłyśmy śniadanie rozmawiałyśmy o rzeczach dla psiaka.
•Kama wiesz, że będziesz musiała się nim zajmować w ciągu dnia?•mówiła mama patrząc na pieska, który bawił się dywanem.
•Jasne, ale ja też mam szkołę no nie?•uśmiechałam się.
•Masz prywatną, więc ci tata załatwi żebyś mogła go ze sobą zabierać. Będziecie miały we dwie go na oku. W ogóle to wymyślcie jakieś imię, bo tak głupio ciągle mówić "On".
•Zgadzam się co do szkoły! Wiesz tylko, że mamy w szkole teraz treningi przed meczami..•drażniłam się z mamą i śmiałam się pod nosem z Pola.•Przecież jesteś archeologiem to nie możesz zabierać czasami małego?
•Taak jasne..Kama nie wkurzaj mnie! Sonia ma szkołę, tacie też zawód architekta nie pozwala na zabieranie zwierząt do pracy, a ty masz szkołę prywatną. Możecie we dwie się nim opiekować do południa.
•Dobra zgadzam się, a teraz spadamy na trening! Wziąć go na trening?•pytałam już gotowa do wyjścia.
•Nie dzisiaj jeszcze nie..niech się oswoi. Lećcie już!•powiedziała mam z kuchni.
     Na hali wszyscy byli. Michał (trener) coś wyjaśniał z Możdżonkiem. Byłam ciekawa co, ale ciągle myślałam o psiaku. Wzięłyśmy piłkę i zaczęłyśmy odbijać.
•Powiem ci ty to masz farta. Taki słodziak ci się trafił..ja od razu go pokochałam.•uśmiechając się Paulina odbijała piłkę.
•No on jest piękny..•śmiałam się.

      W   ROLI   KURKA:
•Piotrek o czym one nawijają? Kto niby jest słodki i piękny?•zapytałem odbijając piłką o ścianę.
•Bartek czy ty jesteś zazdrosny? Ha ha nie przesadzaj jesteś trenerem dziewczyn!•śmiał się ze mnie Piotrek.
•Oj no i co z tego? Nie można się zapytać? Dobra nie ważne..•zrezygnowałem.
•Marcin gramy?!•krzyknął Piotrek do Możdżona.
•No, a nie?!•wciąż zagadany Marcin.
       W  ROLI  KAMY:
    Składy wybraliśmy szybko, ponieważ była tylko połowa reprezentacji. Ja byłam z Kubiakiem, Jaroszem, Nowakowskim i Kurkiem. Paulina z Bartmanem, Ziomkiem, Igłą i Możdżonkiem. Reszty nie było, ponieważ nie mieli po co siedzieć. Drużyny były podzielone.
•To zaczynamy?•uśmiechał się Krzysiek.
•Jasne, ale to nie jest sprawiedliwe, bo ty Krzysiu jesteś libero..•marudził Kubiak.•Dobra i tak przegracie!
   Zaczął się mecz.. Gdy Krzysiek wystawiał mi piłki do ataku za każdym razem Bartek robił wszystko, żebym jej nie odebrała. Zdenerwowałam się, bo mecz miałam mieć już za 2 dni.
•Co ty odwalasz do cholery?!•nie wytrzymałam i naskoczyłam na Bartka.
•O co ci chodzi? Grać już nie można? Jak mogę odebrać to co mam specjalnie czekać..•tłumaczył się zdezorientowany.
•Wiesz co?! Daruj sobie! Mam to w dupie ja zawijam, a ty Bartusiu będziesz miał więcej piłek dla siebie!•rzuciłam piłką i wybiegłam z hali.
    Każdy stał jak wbity w ziemie i nikt nie miał pojęcia o co mi chodzi. Wybiegając z hali wpadłam na Sonie, która przysłała mama po mnie.
•Sońka co ty tu robisz?•patrzyłam na nią zdziwiona.
•Mama powiedziała, żebym po ciebie przyszła, bo mają ważną sprawę..•mówiła obojętnie Sonia.
•Ok. To możemy iść. Ja już skończyłam na dzisiaj.•ruszyłam w stronę drzwi widząc jak z hali wybiega za mną Bartek.
•Kama!! Zaczekaj!•wołał biegnąc w moim kierunku, ale ja szybko wyszłam z budynku.
           W  ROLI  KURKA:
    Gdy Kama wybiegła z budynku postanowiłem, że pogadam z jej siostrą..
•Hej młoda!•podszedłem uśmiechnięty.•Chyba mnie znasz, ale dla pewności przedstawię się. Jestem..
•Bartosz Kurek! Ty tutaj z Kamą? Ty znasz moją siostrę?•prawie piszczałą z szoku.
•Tak, a wiesz co idź do chłopaków na hale. Tam też jest Pola.•namawiałem ją, żeby móc iść pogadać z Kamilą.
•Dobra..•szybko się zdecydowała i poleciała na hale.
    Gdy siostra Kamili poszła na hale ja miałem okazję porozmawiać z Kamą.
         W  ROLI  KAMILI:
    Czekałam na Sonie znudzona pod budynkiem, ale niestety się nie pojawiała. Nie mogłam zostawić jej tu, a miałam taki zamiar. Byłam zmęczona całą tą sytuacją. Wszyscy nagle zaczęli mieć do mnie jakieś pretensje o wszystko. Ktoś otworzył drzwi, a ja oczywiście sądziłam, że to Sonia.
•No wreszcie jesteś. Co ty tyle czasu..•wstałam, żeby wreszcie móc iść do domu niestety bardzo się pomyliłam.
•Sonia poszła na hale.•podszedł bliżej Bartek.
•Aha, dzięki.•wstałam i miałam zamiar iść sama do domu.
•Ale poczekaj...•złapał mnie gwałtownie za nadgarstek, a mi się przypomniało wszystko od nowa z dyskoteki.
•Co chcesz?! Tam mnie ciągle ośmieszałeś i mi piłki zabierałeś, a teraz co?!•zdenerwowałam się.
•To nie tak..Kama, bo ja..•ciągle coś mamrotał i widać było, że się denerwował. Ciągle nerwowo ręce zakładał na głowę.
•Jezu dobra ja nie wiem o co ci chodzi, ale dobrze by było żebyś nie torował mi drogi do sukcesu. Mi na prawdę zależy na tym, żeby dostać się do tej szkoły sportowej. Niestety widać, że tobie to przeszkadza..•powiedziałam spokojnie.
•Przepraszam...Ja nie robiłem tego specjalnie, ale po prostu nie mogłem wysłuchiwać jak na kogoś mówisz, że jest słodki i w ogóle..•wydusił z siebie kucając i chowając głowę pomiędzy dłońmi.
•Jak to?  A co ma do tego moja rozmowa z Polą? Chwila, bo nie kapuję..•mówiłam lekko zakłopotana.
•Nieważne..•wstał i miał zamiar iść na hale.
•Bartek?!•zawołałam jak wszedł do środka.
•Co?•zatrzymał się lekko zmieszany.
•Podoba ci się Paulina?•uśmiechnęłam się, bo sądziłam, że to o nią chodzi.
•Chciałabyś...Nie wiem.•ciągle mamrotał i nie chciał odpowiedzieć na moje pytanie.
•Odpowiedz mi na jedno pytanie. Dlaczego się tak zachowujesz jak cię o coś pytam lub jak jestem w twoim towarzystwie?•spojrzałam mu głęboko w oczy i nie wiem dlaczego, ale widziałam w nich czułość tak jakby chciał mi coś powiedzieć, ale się bał.
    Usiadł obok mnie na murku nie odzywając się. Siedzieliśmy tak chwilę w milczeniu. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, więc siedziałam i rozmyślałam nad wszystkim patrząc w chodnik.
•Kim był ten chłopak?•zapytał nagle.
•Co? Jaki chłopak?•byłam zdziwiona i nie wiedziałam o co mu chodzi.
•Ten przed kinem.Wpadłaś wtedy na mnie, bo byłaś przestraszona i wkurzona.•patrzył na mnie, a ja patrzyłam przed siebie.
•Kiedyś się pewnie dowiesz, ale nie chce na razie o tym gadać. Przepraszam, ale ja muszę już iść..•musiałam coś zrobić, żeby uniknąć odpowiedzi.•Odprowadziłbyś z chłopakami później Sonie i Polę?
•Jasne..a może..Chodź przejdziemy się gdzieś. Co ty na to?•złapał mnie za rękę uśmiechnięty.
•A dziewczyny..•szłam zdziwiona za Bartkiem.
    Szliśmy nie rozmawiając ze sobą. Bartek zatrzymał się nagle przed wystawą sklepową. Oczywiście był to jeden z najlepszych sklepów w Krakowie. Bardzo podobały mi się ubrania na wystawie, a w szczególności sukienka. Patrzyłam na nią, ale dziwiłam się dlaczego Bartek zatrzymał się i nie chciał iść dalej. Więc ja ruszyłam przed siebie, a miałam zamiar dojść na halę, ale mi się kierunki pomyliły.Bartek stał i śmiał się ze mnie, bo kompletnie w innym kierunku szłam. Zatrzymałam się przy wystawie sklepowej na rogu ulicy i aż oniemiałam. Zobaczyłam piękną sukienkę, którą zawsze miałam w wyobraźni. Nie wiem skąd ona się tam wzięła, ale stałam jak zamurowana.
•Ee..piękna!•wołał Bartek za mną.
•Że ja? Chodź tu na chwile!•zawołałam go.
    Bartek podszedł do mnie i objął mnie od tyłu. Byłam bardzo zdziwiona, bo jakieś 30 min temu kłóciliśmy się.
•Bartek co ty robisz?•zdziwiłam się, a ludzie na ulicy patrzyli na nas jakby ducha widzieli.
•Przytulam cię? No chyba, że nie chcesz...•mamrotał mi do ucha.
•Bartek wiesz co? Sądziłam, że...nieważne. Wracajmy już, ok?•chciałam zapytać go o coś.
    Niestety zrezygnowałam z zapytania, ponieważ gdy się odwróciłam przodem Bartek cały czas mnie przytulał tylko tym razem trzymając za biodra.
•Ok. Możemy iść..•uśmiechnął się i wypuścił mnie z objęć.
    Doszliśmy pod halę, ale niestety nikogo nie było. Bartek zaproponował, że mnie odprowadzi do domu. Szliśmy w milczeniu spoglądając na siebie co jakiś czas. Gdy byliśmy przed domem szybko pożegnałam się szybko z Bartkiem całując go w policzek. Do domu wpadłam uśmiechnięta, a mama zaczęła swoją kontrole.
•Hej Kamila. Gdzie byłaś? Sonia z Pola wróciły jakąś godzinę temu.•dopytywała mama siedząc z Maksiem na kanapie w salonie.
•Oj mamo..Później ci powiem, a teraz idę do dziewczyn!•pobiegłam na górę wpadając do pokoju Sonii.
    Do końca dnia już tam zostałyśmy oglądając "Igłą Szyte" oraz zdjęcia siatkarzy. W nocy także oglądałyśmy filmiki siatkarskie, a później nad ranem poszłyśmy spać.