czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział XVII "To, że ktoś chce ci pomóc nie oznacza, że przegrałeś, a że nie jesteś sam!" :)

    Obudziłam się coś około 8. Jak co rano wyszykowałam się i zeszłam do kuchni. Wiedziałam, że dzisiaj Bartek jedzie na zgrupowanie po tygodniu wolnego. Gdy weszłam do kuchni zobaczyłam Bartka jedzącego kanapki przy stole. Podeszłam i przywitałam się z nim całując go w policzek.
•No cześć słońce. Jak się spało?•uśmiechnął się.
•A bardzo dobrze, a tobie?•mówiłam z szerokim uśmiechem na twarzy.
•Też..•patrzył na mnie zdziwiony.•Kochanie dobrze się czujesz?
•Tak. Nawet bardzo dobrze, a co? Nie można mieć dobrego humoru? Właśnie..Dzisiaj masz zgrupowanie, tak?•usiadłam udając, że posmutniałam.
•Tak. A i to jest powód do świętowania?
•Oj Bartek..Po prostu mam pewien plan..Zrobiłbyś coś dla mnie, a przy okazji też dla innej osoby?
•Jasne, ale mam nadzieję, że przed wyjazdem, tak?
•Oczywiście.•pocałowałam go uśmiechnięta w policzek.
•Ja poproszę częściej takie dobre humory.•śmiał się ze mnie.•A dlaczego pytasz? Co mam zrobić?
•No bo..To tak.•usiadłam na stole przed Bartkiem uśmiechnięta.•Twoja sąsiadka pani Basia o ile dobrze mówię..
•No tak, ale o co chodzi?
•Dużo razy wspominała o tym, że chciałaby pojechać do swoich dzieci, ale nie ma czym i nie może zamknąć sklepu..
•Chyba wiem do czego zmierzasz.
•Zawiózłbyś może ją do tych dzieci, co?•spojrzałam na niego robiąc słodką minę.•Proszę, a ja będę próbowała zająć się sklepem.
•No jasne. Przecież ona traktuje mnie jak własnego syna. Nie mogłaś tak od razu?•położył ręce na moich biodrach i delikatnie mnie pocałował.
•Jak ja cie kocham.•zaczęłam się śmiać.•To ja uciekam zapytać..
    Uśmiechnięta pobiegłam do sklepu. Miałam nadzieję, że mój "plan" się uda. Weszłam uśmiechnięta do środka, a od progu miałam miłe powitanie.
•Witam Kamilko. Co tam chciałaś?•mówiła lekko się uśmiechając sąsiadka Bartosza.
•Ja nie po zakupy..tylko do pani.
•Tak? No to proszę. Co tam?
•Mówiła pani dużo razy, że dzieci mieszkają niedaleko Bełchatowa, ale nie ma pani jak dojechać do nich, tak? Ja właśnie w tej sprawie..Bo chciałabym jakoś pomóc jak mogę, więc chciałam zaproponować..że zawieziemy panią z Bartkiem.
•Dzieci nie przejmujcie się starą sąsiadką ja jakoś daję rade, a do dzieci..Kiedyś może pojadę.
Proszę to przemyśleć, bo naprawdę chcemy pomóc. A co do pani słów, że "pani jest starą sąsiadką" to się nie zgodzę.•uśmiechnęłam się szeroko.
•Dobrze już. Jak będziecie mieli czas z Bartkiem to powiedzcie.
•Cały dzień mamy czas. Dobrze to ja wpadnę później. Do widzenia.
•Do zobaczenia.
    Z uśmiechem na twarzy wróciłam do domu. Bartek siedział w kuchni. Gdy weszłam pisał z kimś sms'y. Od razu podbiegłam i go pocałowałam w policzek.
• Jesteś wspaniały! Dziękuje ci, że zgodziłeś się na ten pomysł.
•O! To ja poproszę częściej takie wybuchy radości.
•A Bartek..Ostatnio tak rozmyślałam. To mieszkanie dostałeś od klubu, tak?•mówiłam i zawiesiłam ręce na jego szyi.
•No tak. Mogę w nim mieszkać dopóki nie wyjadę z polski do Rosji.•objął mnie w talii i przyciągnął do siebie.
•Właśnie.."Do póki nie wyjedziesz"•mówiłam podkreślając słowa, które powtórzyłam po nim.•I co dalej? Ja zostanę tu, a ty wyjedziesz..tyle kilometrów. Tak się nie da.
•Słoneczko damy radę. Przecież nie jesteśmy gówniarzami i damy radę. Nie pozwolę, żeby teraz nagle to wszystko tak po prostu runęło.
•Ta..A do tego dzisiaj wyjeżdżasz.•mówiłam smutna i mocno go objęłam zawieszając mu się na szyi.
     Bartek objął mnie w talii i podniósł, posadził na szafce, a po chwili sam się o nią oparł. Patrzył mi prosto w oczy przez kilka sekund i milczeliśmy.
•Kocham cię.•szepnął, a po chwili poczułam ciepło ust Bartka na swoich.
    Pocałunek po chwili pogłębił. Jedną ręką objął mnie w talii, a drugą się obierał o szafkę. Czułam się wspaniale..Pocałunek był czuły, namiętny..szczery. Po jakimś czasie gdy Bartek nadal nie chciał wypuścić mnie ze swych objęć usłyszałam kroki na schodach. Kierował się ktoś w stronę kuchni, gdzie byliśmy my. Jednak Kurasiowi to nie przeszkadzało. Ja już próbowałam wszystkiego, żeby się wyrwać przed wejściem "kogoś" do kuchni. Nie udało się..
•Cześć dzieci.•weszła uśmiechnięta mama Bartka.
•Cześć mamo.•odpowiedział Kurek uśmiechając się pod nosem.
    Ja się speszyłam..Zsunęłam się powoli z szafki i się przywitałam. Pewnie wszystko widziała,a właśnie tego chciałam uniknąć. Bartek do tego zostawił mnie samą i podobno "gdzieś musiał wyjść".
•Kamila a dzisiaj zostajesz u Bartka czy wyjeżdżasz?
•Nie wiem jeszcze..Bartek prosił żebym została, ale muszę się jeszcze zastanowić i porozmawiać z Polą.•lekko się uśmiechnęłam.
•No wreszcie będziecie sami, bo tak zlecieliśmy się wam i nie mieliście kiedy pobyć sami.
•Heh nie no ja się ciesze, że mogłam państwa poznać i wcale to nie był ani dla mnie ani dla Bartka kłopot.
    Rozmawiałyśmy tak dość długo i o wszystkim..O mojej szkole; rodzinie; sporcie. Gdy już zakończyłyśmy rozmowę z panią Iwoną wyszłam do Bartka przed budynek. Stał i znowu z kimś pisał sms'y, a przy tym się rozglądał. Wydawało się, że na kogoś czekał. Podeszłam po cichu bliżej i wyskoczyłam.
•Bu!
•Boże! Nie strasz!•obejrzał się szybko za siebie.
•Ha ha taki cykor jesteś?•żartowałam sobie.
•Ha ha, ale śmieszne..a ty nie prowokuj.•mówił udając poważnego, a przy tym uśmiechał się pod nosem.
•Nie narobiłeś w..•mówiłam dalej, ale nie zdążyłam, bo Bartek mnie złapał.
    Ja się wyrwałam z jego objęć i wybiegłam śmiejąc się. Nie patrzyłam gdzie biegnę, bo cały czas oglądałam się za siebie. Oczywiście Bartek był szybszy, ale ja cały czas zwinnie  (na swój sposób) uciekałam z jego objęć. Gdy biegłam przed siebie nagle z kimś się zderzyłam i poczułam mocne odrzucenie. Bartek mnie w ostatniej chwili złapał i przytulił.
•Uważaj jak łazisz...•mamrotałam wkurzona.
•Przepraszam, ale to chyba ty..•usłyszałam znajomy męski głos. a gdy podniosłam głowę zauważyłam...

----------------------------------------------------
Przepraszam, że tak długo, ale koniec roku :D Już jutro mecz Polska- Francja! Nie mogę się doczekać :p

Jeśli wystąpił jakieś literówki w opowiadaniu to bardzo przepraszam i czekam na opinie :D
Do następnego rozdziału!

1 komentarz:

  1. Ej noooo. gdzie kolejne rozdziały??
    trafiłam na twojego bloga przypadkiem... i szkoda że tak późno.
    Nie chce kończyć tej historii. ;)

    OdpowiedzUsuń